Afera wokół Aleksandry Sochy. Polski Związek Szermierczy tłumaczy sytuację

Po naszej rozmowie, w której jedna z najlepszych polskich szablistek ostatnich lat zdradziła, że działacze zażądali od niej 185 tys. zł za umożliwienie startów w reprezentacji USA, rozpoczęła się burza. Otrzymaliśmy wyjaśnienia ze strony związku.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Aleksandra Socha po jednej z walk podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro (2016) PAP/EPA / JOSE MENDEZ / Aleksandra Socha po jednej z walk podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro (2016).
- Działacze używają zawodników do wspierania swoich własnych interesów, a nie odwrotnie. Wszystko było warte tego, aby jak najszybciej uciec od polskiego związku. Za to, jak postąpili ze mną, powinni otrzymać dożywotni zakaz pracy w sporcie - mocne słowa, których Aleksandra Socha (a właściwie od jakiegoś czasu Shelton po ślubie z amerykańskim żołnierzem) użyła w rozmowie z WP SportoweFakty.pl (TUTAJ przeczytasz całą rozmowę >>) odbiły się głośnym echem. Kibice pytają, jak to możliwe, że tak utytułowana zawodniczka została w taki sposób potraktowana przez Polski Związek Szermierczy.

Jak już informowaliśmy, próbowaliśmy skontaktować się z działaczami, aby uzyskać ich komentarz do tej sytuacji. Mimo wielu prób (telefonicznych oraz mailowych) nie udało się. Aż do publikacji wywiadu. Kiedy udostępniliśmy rozmowę naszym Czytelnikom nagle na skrzynce mailowej pojawiła się odpowiedź od dyrektora generalnego PZSzerm, Jacka Słupskiego. Odpowiedź na nasze pytania.

- Zawodniczka odbyła kilka spotkań w biurze PZSzerm w obecności prezesa, mojej oraz dyrektora sportowego. Każdorazowo zapewnialiśmy zawodniczkę o chęci pomocy i wsparcia ze strony związku w powrocie do przygotowań do najważniejszych startów w sezonie - w taki sposób Słupski odpowiada na zarzut, że działacze nie chcieli pomóc zawodniczce po jej powrocie po urodzeniu syna.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Bez dopingu na meczu Wisły Kraków. "Cała liga powinna mówić o problemie"
Mamy słowo przeciwko słowu. Socha twierdzi, że nie otrzymała wsparcia, związek stoi na stanowisku, że propozycja takiego wsparcia padła. A co z 43 tys. euro, które PZSzerm miał zażądać od zawodniczki za skrócenie karencji (z automatu wynosi ona 3 lata) i pozwolenie na starty w reprezentacji USA. Skąd taka kwota?

- Kwota została wyliczona na podstawie wydatków poniesionych na zawodniczkę przez PZSzerm od igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro - poinformował nas Słupski.

Kontynuował: - Zostaliśmy poinformowani przez zawodniczkę o chęci zmiany reprezentacji pod koniec sierpnia 2018. 22 września 2018 (...) Zarząd zdecydował o wydaniu warunkowej zgody na zmianę reprezentacji oraz skrócenie 3-letniego okresu karencji, polegającej na konieczności uiszczenia kwoty w wysokości 43 tys. euro (...) Na tej podstawie wystosowaliśmy pismo do federacji USA, która odpowiedziała nam, że nie jest gotowa na zapłatę takich środków.

Czytaj także: Marek Bobakowski: Polskie Związki Wstydu. Działacze nie dorastają do pięt sportowcom (komentarz) >>

I dalej: - Pod koniec grudnia otrzymaliśmy pismo od firmy z USA, która zajmuje się sprzedażą sprzętu szermierczego, o chęci rozliczenia się z PZSzerm w postaci rzeczowej a nie finansowej (w postaci sprzętu szermierczego na rzecz PZSzerm). Aby nie blokować zawodniczki w przygotowaniach olimpijskich w barwach USA, Zarząd PZSzerm dnia 3 stycznia 2019 zgodził się na tę propozycję. Mamy jednak świadomość, że warunkiem otrzymania sprzętu szermierczego przez PZSzerm jest decyzja o zniesieniu 3-letniej karencji zawodniczki przez Polski Komitet Olimpijski. Póki co nie ma takiej decyzji - czytamy w mailu.

Czy kwota - nazwijmy ją "transferowa" - to w szermierce standard? Czy są zapisy regulujące takie sytuacje? - Taka procedura zapisana jest w wielu sportach, w tym również w sportach walki (np. jest uregulowana przez światową federację zapasów). W naszej międzynarodowej federacji nie ma takich zapisów, ale nie ma również informacji o braku możliwości zastosowania takiej procedury, a więc nie ma żadnej sprzeczności ani naruszenia przepisów - odpowiedział Słupski.

Słupski dodał, że odkąd pełni swoją funkcję (od stycznia 2009) w Polskim Związku Szermierczym nie było sytuacji zmian barw reprezentacyjnych przez jakiegokolwiek zawodnika.

Czy Polski Związek Szermierczy postąpił słusznie żądając od Aleksandry Sochy zapłaty 43 tys. euro?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×