- Przed ME w Gliwicach nie wystąpiliśmy w ani jednym turnieju, a mimo to pokonaliśmy wszystkich rywali. Cudownego sposobu na zwycięstwa nie mieliśmy, po prostu świetnie się dogadywaliśmy i wspieraliśmy przy stole. Nie było też tak, że jestem starszy, więc rządzę w duecie - mówił Mateusz Sakowicz (rocznik 2008).
W PreZero Arenie, w zawodach organizowanych przez Polski Związek Tenisa Stołowego, 14-letni Polacy wygrywali z rywalami z Mołdawii, Bułgarii, Austrii (dwie pary), Czarnogóry i Włoch. Bilans w setach mieli imponujący 18-2.
- Zaczynam już starty w juniorach, Patryk będzie jeszcze sezon w kadetach, ale zgodnie z regulaminem międzynarodowym do końca roku kalendarzowego możemy grać razem w U-15. Celem są mistrzostwa świata na przełomie listopada i grudnia w Słowenii - przyznał pingpongista pochodzący z Warszawy, a trenujący na co dzień w Centrum Szkolenia PZTS w Gdańsku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: on ciężko trenuje, ona wygrzewa się na łodzi
Na początku września Sakowicz i Patryk Żyworonek będą rywalizować w turnieju WTT Youth Start Contener w Macedonii Północnej, a potem jeszcze w imprezie tej samej rangi w Portugalii.
- Światowa federacja ITTF zwiększyła z 24 do 32 liczbę kadetów startujących w MŚ. To oznacza, że będzie ich tylu samo, co juniorów. To szansa dla naszych najmłodszych zawodników, gdyż obecnie Patryk Żyworonek jest 17. na liście indywidualnej, a Mateusz Sakowicz 27. - powiedział Stefan Dryszel, dyrektor sportowy PZTS.
W Skopje (05-09.09) przeciwnikami mistrzów Europy będą m.in. Chińczycy, Koreańczycy i Tajwańczycy. - To dla nas okazja sprawdzenia się z Azjatami w grze deblowej. Takie doświadczenie przyda się za trzy miesiące w MŚ - ocenił Sakowicz.
Od tego sezonu będzie tenisistą stołowym zespołu wicemistrza Polski i srebrnego medalisty Pucharu Europy Dekorglassu Działdowo.
- Za wcześnie na grę w Lotto Superlidze, ale może uda się zadebiutować. Po cichu na to liczę. Jestem przewidziany do regularnych występów w pierwszoligowych rezerwach. To dla mnie dobre miejsce na sportowy rozwój - stwierdził reprezentant młodzieżowej kadry narodowej.
Sakowicz zaczął treningi w wieku 6 lat z ojcem i rodzeństwem w rodzinnym domu w stołecznej Białołęce. Mając 9-10 lat walczył już z dorosłymi w 5 lidze. Szybko jednak "przebił się" do 2 ligi.
- Początkowo było ciężko, bo... ledwo wystawałem zza stołu. Byłem jednak ambitny, zawzięty i krok po kroku szedłem do przodu. W swoim ostatnim sezonie na szczeblu 2 ligi poniosłem zaledwie jedną porażkę. Starsi ode mnie denerwowali się, że przegrywają z takim młodym - dodał.
Utalentowany zawodnik preferuje atak obustronny i grę blisko stołu. - W defensywie też sobie nieźle radzę, potrafię zablokować i skontrować. Jeśli chodzi o serwis, wolę własne podanie niż odbiór. A moim sportowym idolem jest Japończyk Harimoto. Wiem, że grał przeciwko Dekorglassowi w Działdowie, lecz nie mogłem pojechać na ten mecz. Byłem kiedyś za to w Grodzisku Mazowieckim na spotkaniu Dartomu Bogorii z Borussią Duesseldorf i zdobyłem autograf słynnego Niemca Bolla - opowiadał Sakowicz.
W turniejach międzynarodowych zarabia pierwsze pieniądze, najczęściej po kilkadziesiąt lub kilkaset euro. - Na razie zbieram kasę, nie wydaję. Kiedyś zdarzało mi się otrzymać w nagrodę torby sportowe czy zestaw głośników, teraz są to premie finansowe, co jest motywujące. Oczywiście najważniejsze jest podnoszenie umiejętności. Wiem, że początku w juniorach mogą być ciężkie, jednak już ustaliliśmy z Kasią Rajkowską i Adamem Smoterem, że za kilka miesięcy powalczymy razem w MP w grach podwójnych - zakończył.
Przeczytaj także:
W Superpucharze Polski decydowały skrócone sety