Redakcja PZTS: Finałami kobiecej Ekstraklasy i męskiej Lotto Superligi plus juniorskim turniejem w Limie w przypadku Zuzanny Wielgos, olimpijczycy kończą okres startowy do igrzysk. Pozostaje jeszcze miesiąc do wyjazdu do Paryża.
Tomasz Krzeszewski, dyrektor sportowy PZTS: Trenerzy reprezentacji zdecydowali, że kadrowicze ostatnie tygodnie spędzą na treningach podczas zgrupowań. Tenisistki stołowe mają zaplanowane trzy akcje szkoleniowe: dwukrotnie w Centrum Szkolenia PZTS im. Andrzeja Grubba w Gdańsku i raz w Drzonkowie. Z kolei tenisiści stołowi, a mówię o całej, czteroosobowej drużynie narodowej, wyjadą w pierwszym tygodniu lipca do chorwackiej miejscowości Vrsar, aby trenować z silnymi reprezentacjami gospodarzy i Słowenii. Drugi obóz w międzynarodowej obsadzie zaplanowany został w niemieckim Saarbruecken. Tam pojadą olimpijczyk Miłosz Redzimski i Maciej Kubik, któremu niestety nie udało się awansować z rankingu światowego.
W kalendarzu ITTF nie ma już wielu zawodów przed IO. Z najwyższej rangi pozostał tylko Star Contender w Bangkoku na początku przyszłego miesiąca.
Rozważany był występ Natalii Bajor w Tajlandii, ale ostatecznie sztab szkoleniowy, w tym Zbigniew Nęcek i Lucjan Błaszczyk, którzy współpracują w przygotowaniu naszej zawodniczki do igrzysk, zdecydował, że pozostanie w Polsce, gdzie będzie trenować do wylotu do Francji.
W zawodach olimpijskich zagra pięcioro polskich pingpongistów. O Miłoszu Redzimskim pan wspomniał, a kto znajdzie się w kobiecym składzie? Zakwalifikowała się polska drużyna.
Właśnie opublikowany został ranking światowy, na podstawie którego uzupełniona została lista uczestników turnieju olimpijskiego. W singlu maksymalnie mogą wystąpić dwie zawodniczki, więc nasz kraj reprezentować będą najwyżej sklasyfikowane Natalia Bajor i Katarzyna Węgrzyn. Trzecia pingpongistka, którą wskaże trener Marcin Kusiński, także wystąpi z nimi w 1/8 finału w Paryżu. Czwarta zawodniczka będzie rezerwową podczas IO.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poszła na plażę o 8 rano. Co za zdjęcia!
Pięcioro tenisistów stołowych to dużo czy mało.
Jesteśmy zadowoleni. Rozważając nasze szanse 2-3 lata temu, zakładaliśmy mniejszą liczbę kwalifikacji. Jaką? Teraz to już nie ma znaczenia, cieszmy się, że nasza dyscyplina sportu ma swoich przedstawicieli wśród kobiet i mężczyzn, w singlu oraz rywalizacji drużynowej. Nie zagramy tylko w mikście. W programie igrzysk nie ma znowu debla, jest on częścią zawodów zespołowych.
Szóstym olimpijczykiem mógł zostać Maciej Kubik, który odniósł trzy zwycięstwa eliminacyjne w ostatnim silnie obsadzonym WTT Star Contender w Lublanie. Ale nie powiodło mu się w turnieju głównym.
Z rankingu światowego wynika, że Maćkowi zabrakło tylko 18 punktów. Przedostatni i ostatni na liście olimpijskiej Luksemburczyk Luka Mladenovic i Belg Cedric Nuytinck zgromadzili po 238, a nasz tenisista stołowy miał ich 220.
W wywiadach Maciej Kubik mówił, że wystarczyłoby pokonanie w 1. rundzie w Słowenii pokonanie Portugalczyka Joao Monteiro, co dałoby mu dodatkowe 20 punktów.
Szkoda, bo nasz zawodnik prowadził 2:1. Przegrał 2:3. Zabrakło bardzo mało.
Można założyć, że Polak jest pierwszym lub drugim rezerwowym. Więc istnieje cień szansy, gdyż nie zawsze narodowe komitety zatwierdzają w 100-procentach składy olimpijskie.
Tak było kiedyś w przypadku Lucjana Błaszczyka. Też był rezerwowym, a że Holendrzy nie potwierdzili startu Trinko Keena, więc Lucek pojechał na igrzyska do Pekinu, swoje czwarte w karierze.
W składzie na IO 2024 mamy dwoje juniorów: urodzonego w 2006 roku Redzimskiego i w 2005 Wielgos.
To świetna wiadomość i prognostyk na przyszłość. Wiadomo, że młodzieży będzie bardzo ciężko w debiucie, ale przed nimi – miejmy nadzieję – jeszcze kilka występów olimpijskich. Chciałbym, abyśmy przed Los Angeles 2028 mówili o nich, że nie tylko fajnie, iż są na igrzyskach, ale mogą również odegrać czołowe role.
Które swoje igrzyska jako zawodnik wspomina pan lepiej – w Sydney czy Atenach?
Najbliżej medalu byliśmy z Luckiem Błaszczykiem, moim rówieśnikiem, w 2004 roku, kiedy osiągnęliśmy ćwierćfinał. 4 lata wcześniej byliśmy w 1/8 finału. Za każdym razem przegrywaliśmy z Chińczykami. W Australii o ósemkę z parą Liu Guoliang/Kong Linghui 2:3 i 18:21 w ostatnim secie. W Grecji graliśmy już skrócone sety, a duetowi Ma Lin/Chen Qi, późniejszym mistrzom olimpijskim, ulegliśmy 1:4.
W lepszej formie byliśmy jednak w zawodach na antypodach. Mieliśmy wtedy po 26 lat, a przed igrzyskami wygraliśmy silnie obsadzone imprezy Pro Tour we Francji i Szwecji. W ćwierćfinale decydujący okazał się 3 set, w którym przy wysokim prowadzeniu nie potrafiłem odebrać 4 serwisów z rzędu Liu Guolianga. Po raz pierwszy w karierze widziałem zawodnika grającego stylem piórkowym, który serwuje drugą stroną rakietki. Sam przyznał, że wcześniej użył tego sposobu. Żal, bo powinniśmy zwyciężyć i stanąć na podium.