Po rozpoczęciu agresji militarnej w Ukrainie pod koniec lutego sporo federacji zadecydowało o wyrzuceniu rosyjskich zespołów z międzynarodowych rozgrywek. Tak było również w przypadku Ligi Mistrzów w tenisie stołowym.
Europejska Unia Tenisa Stołowego (ETTU) podjęła decyzję o zdyskwalifikowaniu drużyn Fakieł Gazprom Orenburg i TTSC UMMC Jekaterynburg. Oba zespoły miały zagrać przeciwko sobie w półfinale.
W drugim FC Saarbruecken przegrała z Borussią Duesseldorf, która wskutek decyzji federacji została uznana triumfatorem rozgrywek. Jednak Komisja Odwoławcza Europejskiej Unii Tenisa Stołowego anulowała triumf niemieckiego klubu.
W uzasadnieniu stwierdzono, że klubów nie powinno postrzegać się tak jak reprezentacji narodowych. Zalecono też, aby rozegrać zaległy półfinał i finał. Zdaniem zastępcy prezydenta ETTU, Niemki Heike Ahlert, mało prawdopodobne jest, aby zalecenia Komisji Odwoławczej zrealizowały się.
Decyzja federacji na pewno nie przejdzie bez echa. - Byliśmy smutnymi zwycięzcami Ligi Mistrzów w marcu, ale teraz nawet nie wiemy, czy możemy czuć się mistrzami czy też nie - przyznał trener zespołu Andreas Preus, cytowany przez PAP.
Zobacz też:
Ćwierćfinały Lotto Superligi na żywo w Sportklubie!
KTS Enea Siarkopol zagra o 31. tytuł mistrzowski