W Rzymie Iga Świątek broniła tytułu zdobytego przed rokiem. Polce udało się powtórzyć sukces, bowiem w stolicy Włoch ponownie nie miała sobie równych. W finale tenisistka z Raszyna pokonała Ons Jabeur 6:2, 6:2.
Po zakończonym spotkaniu 20-latka dała upust swoim emocjom, bowiem po ostatnim punkcie Świątek po prostu się rozpłakała.
- Faktycznie emocje (dop. red.) były spore. Ciężko to opisać szczerze mówiąc, pierwszy raz właściwie miałam aż tak mocną reakcję po zwycięstwie. Mam nadzieję, że zdjęcia wyszły, bo cała zapłakana byłam. Faktycznie ten tydzień był dla mnie ciężki, mimo, że właściwie wszystkie mecze potrwały dwa sety to towarzyszyło mi dużo stresu. Cieszę się, że udało mi się to w pewnym sensie pokonać i mimo tego tak dobrze zagrać - powiedziała po meczu Iga Świątek w pomeczowym wywiadzie dla Canal+.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandynawska wyprawa Kowalczyk
Tenisistka z Raszyna zdobyła tytuł w Rzymie po raz drugi z rzędu. Zapytana o to, jak smakuje puchar zdobyty po raz kolejny, odpowiedziała zabawnie.
- Pierwszy raz właściwie udało mi się obronić jakiś tytuł więc niesamowite uczucie. Na pewno właśnie pokazuje, jak dużo pracy włożyliśmy w ten cały proces. Nie wiem, jak smakuje, bo w środku nadal nie było tiramisu, więc trochę przykro, ale wieczorem nadrobię - zakończyła śmiechem swoją odpowiedź 20-latka.
Najlepsza tenisistka na świecie staje się inspiracją dla ludzi, a nawet dla zawodniczek. Świątek pokazała, że można grać tydzień po tygodniu i cały czas być w formie. Na pewno na uwadze miała to jej rywalka - Ons Jabeur, która po zwycięstwie w Madrycie nie wycofała się z kolejnego turnieju.
- Sama zrobiłam sobie przerwę i bardzo się cieszę, że faktycznie zaufałam tutaj trenerowi Wiktorowskiemu i w pewnym sensie pogodziłam się z tym, że ominę Madryt. Ten tydzień przydał się do kolejnych przygotowań i doszlifowania techniki, ale myślę, że głównie jest to zasługa też Darii i Maćka, którzy są ze mną już kilka lat i oboje znają mnie bardzo dobrze, wiedzą co najlepiej działa. Gdyby nie cały zespół, to generalnie by mnie tu nie było więc brawa dla nich - stwierdziła tenisistka z Raszyna.
- To, że inspiruję, jest dla mnie ogromnym zaszczytem. Odkąd byłam mała, miałam takie poczucie, że mogłabym nadać się do takiej roli, więc cieszę się, że umiem utrzymać się na tak wysokim poziomie i faktycznie pokazać, że można - dodała.
Presja finału często przerasta zawodniczki. Nie widać tego po Świątek, która wygrała piąty z rzędu turniej. 20-latka została zapytana o to, czy jej pierwszy sukces w karierze na takim wysokim poziomie sprawił, że najważniejsze mecze gra jej się łatwiej.
- Nie powiedziałabym. Na pewno na Rolandzie Garrosie tej presji było trochę mniej, bo tam czułam się jak "underdog" cały czas. Mimo tego, że byłam w finale wciąż miałam wrażenie, że nic nie muszę i nie mam nic do stracenia. Na kolejnych turniejach te finały stały się już takie bardziej realne i czasami naprawdę musiałam przekopywać się przez niektóre dołki, żeby dotrzeć właśnie do finału. Te turnieje nie układały się już tak kolorowo, więc musiałam jeszcze więcej pracy w to włożyć, ale faktycznie bardzo się cieszę z tego, jak podchodzę do finałów. Traktuje te mecze tak, jak każde inne i myślę, że tutaj też sama nie dałabym rady utrzymać takiego nastawienia. Bardzo pomaga mi w tym właśnie Daria, więc po prostu cieszę się, że oni są ze mną i są na każdym turnieju, właściwie każdy mecz gramy wspólnie na 100 procent - powiedziała Polka.
Już za tydzień rozpocznie się Roland Garros, wielkoszlemowy turniej, który Świątek wygrała w 2020 roku. Jakie plany przed rozpoczęciem szlema ma nasza tenisistka?
- Teraz udamy się do Paryża, więc ciekawe dni przed nami. Mam nadzieję, że dostanę trochę odpoczynku, ale szczerze mówiąc jeszcze nie rozmawiałam o tym z trenerami. Roland Garros jest długi, więc może będzie też czas na odsapnięcie między meczami, które są co dwa dni. Myślę, że wszystko dobrze się ułoży - zakończyła najlepsza obecnie tenisistka na świecie.
Przeczytaj także:
Wielkie pieniądze. Zobacz ile zarobiła Iga Świątek
Kapitalne osiągnięcie Świątek. Dorównała legendzie