Rosjanka w 2022 roku wystąpiła tylko w trzech turniejach. Sezon zainaugurowała w Australian Open, spisując się całkiem nieźle i docierając do trzeciej rundy. Później zniknęła na długie tygodnie z powodu kontuzji kolana, lecz pod koniec kwietnia wróciła do gry. Wystąpiła w turniejach WTA 1000 w Madrycie i Rzymie. W drugim z nich zdobyła nawet tytuł w grze podwójnej wspólnie z Weroniką Kudermetową.
Wydawało się więc, że Anastazja Pawluczenkowa wraca na właściwe tory i weźmie udział w rozpoczynającym się 22 maja Roland Garros. Paryski szlem to dla Rosjanki impreza szczególna. W jej zeszłorocznej edycji odniosła życiowy sukces, docierając aż do finału.
Jednak 30-latki zabraknie nie tylko w Paryżu, ale we wszystkich turniejach do końca sezonu. "To była naprawdę trudna decyzja" - napisała na Instagramie Pawluczenkowa.
"Ostatnie dwa turnieje pokazały mi, że ból wciąż jest obecny i nie jestem gotowa do gry. Postanowiłam poświęcić więcej czasu na rehabilitację i wrócić silniejsza w przyszłym roku" - dodała Rosjanka.
Anastazja Pawluczenkowa to w tej chwili druga rakieta Rosji. W rankingu WTA zajmuje 21. miejsce. Długa przerwa od rywalizacji sprawi, że wypadnie z pierwszej setki rankingu.
Olbrzymi spadek czeka ją już niebawem, w pierwszej aktualizacji rankingu po Roland Garros. Rosjanka straci bowiem punkty za ubiegłoroczny finał.
Pod dużym znakiem zapytania stoi też występ drugiej z zeszłorocznych finalistek, Barbory Krejcikovej. Czeszka nie startuje w turniejach od blisko trzech miesięcy z powodu kontuzji łokcia. Wróciła już jednak do treningów.
Zobacz też:
Roland Garros nie dla Kacpra Żuka
ZOBACZ WIDEO: Myślisz, że masz zły dzień? To spróbuj przebić tego kolarza