- Bardzo mnie to boli, bo jednak byłam tak blisko zwycięstwa. Trzeba było dograć ostatnią piłkę i rozstrzygnąć ją. Andżelika praktycznie nie popełniała błędów, przez co musiałam wszystko wygrywać sama - powiedziała Magdalena Fręch w rozmowie z Eurosportem po porażce 6:2, 3:6, 5:7.
Reprezentantka Polski nawiązała do piłek meczowych, których nie wykorzystała w trzecim secie. Fręch dobrze rozpoczęła decydującą partię i z przewagą przełamania dotarła do stanu 5:3. Od tego momentu nie wykorzystała już ani własnego podania, ani nie rozstrzygnęła gema przy serwisie Andżeliki Kerber.
- Było kilka kluczowych momentów tego meczu. Żałuję między innymi piłki na 4:1 w trzecim secie. Powinnam wygrać tego gema. Ważnym elementem był przede wszystkim serwis. Trzeba będzie wyciągnąć wnioski z tego, co wydarzyło się, żeby następnie takie spotkanie rozstrzygać na swoją korzyść - zapowiedziała Fręch.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nadal zachwycił kibiców. To trzeba zobaczyć!
Polka nie mogła być zadowolona z wyniku w Roland Garros, ale mogła z poziomu gry i widowiska, które stworzyła wspólnie z Kerber. Na trybunach przeważali podekscytowani Niemcy, ale z uznaniem nagradzali brawami również Fręch. Tenisistki popełniały mało błędów, imponowały wymianami.
- Intensywność była bardzo wysoka. Dlatego w końcówce miałam skurcze. Trochę siadłam fizycznie, trudno mi było skończyć akcje. To spotkanie było nawet do zamknięcia w dwóch setach i w przyszłości trzeba będzie postarać się o uniknięcie takiego długiego grania - powiedziała Fręch.
Czytaj także: Czekał na zwycięstwo 15 miesięcy. "Wciąż mam w sobie ogień"
Czytaj także: Rafael Nadal już nic nie musi. Hiszpan wyjawił, dlaczego wciąż występuje