"Zapraszam ich do mojego domu". Ukrainiec oburzony działaniem ATP

Getty Images / Na zdjęciu: Denis Mołczanow
Getty Images / Na zdjęciu: Denis Mołczanow

Denis Mołczanow jest znany z bardzo dobrej gry w deblu. Ukrainiec udzielił wywiadu dla portalu sport.pl, w którym mocno oberwało się władzom ATP. 35-latek poruszył sprawę dot. Wimbledonu.

W tym artykule dowiesz się o:

Mimo że trwa wielkoszlemowy Roland Garros, to wciąż trwa dyskusja nt. innego wielkiego turnieju, czyli Wimbledonu. Organizatorzy imprezy zdecydowali się na wykluczenie Rosjan i Białorusinów, co ma związek z udziałem tych państw w wojnie w Ukrainie. Ta decyzja nie przeszła w środowisku tenisowym bez echa.

Organizacje zarządzające żeńskimi i męskimi rozgrywkami (WTA i ATP) postanowiły, że podczas zmagań na Wimbledonie nie będą przyznawane punkty. Turniej ma mieć charakter prestiżowy.

Denis Mołczanow nie kryje, że taka decyzja jest krzywdząca. Ucierpią wszyscy zawodnicy, a Rosjanie i Białorusini otrzymają w ten sposób "przysługę".

- To bardzo dziwne dla mnie. Mój dom był położony trzy kilometry od Buczy i Irpienia w obwodzie kijowskim. Wszyscy wiemy, co tam się wydarzyło. Chciałbym, żeby działacze tenisowi pojechali w moje rodzinne okolice i zobaczyli, jak to wygląda. Zapraszam ich do mojego domu. Może wtedy by zrozumieli, co się dzieje. Może wtedy zmieniliby zdanie? - stwierdził Denis Mołczanow w rozmowie z portalem sport.pl

Mołczanow podkreślił również, że ATP nie wspiera tenisistów z Ukrainy. 89. zawodnik w rankingu deblowym czuje, że to raczej Rosja otrzymuje wsparcie na każdym kroku.

Według Ukraińca rosyjscy tenisiści nie reprezentują władzy, ale powinni ponieść konsekwencje tego, jakie decyzje podjęto na najwyższych rosyjskich szczeblach.

Czytaj także:
Niesamowite! Tak długo numerem jeden może być Iga Świątek