Półfinał Roland Garros 2022 pomiędzy Rafaelem Nadalem a Alexandrem Zverevem dobiegł końca przedwcześnie. Przy stanie 7:6(8), 6:6 dla Hiszpana Niemiec doznał okropnej kontuzji stawu skokowego. Źle postawił stopę i z okrzykiem bólu upadł na ziemię. Kort opuścił na wózku inwalidzkim, wrócił na niego o kulach i nie był w stanie kontynuować gry.
Tym samym Nadal awansował do 30. w karierze finału wielkoszlemowego, a 14. w Paryżu. W normalnych okolicznościach emanowałby euforią. Ale w piątek z wiadomych przyczyn nie okazywał radości, a w pierwszych słowach po meczu mówił o Zverevie.
- To bardzo trudne i przykre dla niego - powiedział, cytowany przez atptour.com. - On jest moim dobrym kolegą. Miał ogromnego pecha. Życzę mu wszystkiego najlepszego i szybkiego powrotu do zdrowia.
ZOBACZ WIDEO: Legenda polskiego kolarstwa przestrzega przed Rosjanami! "Będzie wielka tragedia"
- To był trudny mecz. Graliśmy trzy godziny, a nie skończyliśmy nawet drugiego seta. Oczywiście, kolejny awans do finału Rolanda Garrosa to dla mnie spełnienie marzeń. Jednak zakończenie meczu w taki sposób i oglądanie płaczącego Saschy to bardzo trudny moment - przyznał.
Bardziej analitycznie o meczu mówił podczas konferencji prasowej. Spotkanie było rozgrywane przy zasuniętym dachu i Hiszpan wyjawił, że warunki nie były dla niego sprzyjające.
- Było bardzo gorąco i wilgotno. Z doświadczenia wiem, że cierpię w takich warunkach. Podczas meczu miałem wiele wzlotów i upadków. Ale to był pojedynek na dobrym poziomie ze świetnymi wymianami - ocenił.
- On grał na wspaniałym poziomie, a ja nie byłem w stanie swoimi uderzeniami wyrządzać mu tylu szkód, ile bym chciał. Piłka była wolna i po moich zagraniach nie odbijała się tak, jak zwykle, więc nie mogłem odepchnąć go poza kort. Przez większą część meczu musiałem walczyć o przetrwanie - dodał.
W finale, w niedzielę, 36-letni Nadal zmierzy się z Casperem Ruudem. Jeśli wygra, poprawi swoje rekordy w liczbie wielkoszlemowych tytułów do 22 i triumfów w Rolandzie Garrosie do 14.