We wtorek Paula Kania-Choduń i Elixane Lechemia rozpoczęły występ na trawie we włoskiej miejscowości Gaiba od dwusetowego zwycięstwa nad szwajcarską parą Susan Bandecchi i Ylena In-Albon. W czwartek poprzeczka poszła już wyżej, ponieważ na ich drodze stanęły Lesley Pattinama Kerkhove i Arantxa Rus.
Holenderki dobrze czują się w deblu. Choć w Gaibledonie nie zostały rozstawione, to w czwartek pokazały moc. Po dwusetowym spotkaniu pokonały oznaczone czwartym numerem Polkę i Francuzkę 6:4, 6:4.
Wydarzenia na korcie mogły się potoczyć różnie, gdyby urodzona w Sosnowcu tenisistka i jej partnerka utrzymały szybko wywalczoną przewagę na początku premierowej odsłony. Pattinama Kerkhove i Rus wróciły jednak ze stanu 0:3 w wielkim stylu. Wygrały pięć gemów z rzędu, a przy wyniku 5:4 pewnie wyserwowały zwycięstwo w pierwszym secie.
ZOBACZ WIDEO: Iga Świątek szczerze o marzeniach z dzieciństwa. "Nie wyobrażałam sobie siebie z trofeami"
Drugą partię wszystkie cztery panie rozpoczęły od utrzymania podania. W piątym gemie Holenderki zaatakowały przy serwisie Kani-Choduń i wypracowały dwa break pointy. Wygrywający return dał przełamanie. Po zmianie stron serwis straciła także Lechemia i było już 5:2 dla rywalek. Wówczas pojawiły się problemy z zakończeniem spotkania. Leworęczna Rus przegrała podanie, ale Pattinama Kerkhove zwieńczyła mecz w 10. gemie wygrywającym smeczem.
Po 66 minutach Kania-Choduń i Lechemia przegrały w ćwierćfinale turnieju WTA 125 w Gaibie. Za występ na włoskiej trawie otrzymają po 29 punktów do rankingu deblistek oraz czek na sumę 1250 dolarów do podziału. Natomiast Pattinama Kerkhove i Rus powalczą o finał gry podwójnej z parą Witalia Diaczenko i Oksana Kałasznikowa.
Veneto Open Internazionali Confindustria Venezia e Rovigo, Gaiba (Włochy)
WTA 125, kort trawiasty, pula nagród 115 tys. dolarów
czwartek, 16 czerwca
ćwierćfinał gry podwójnej:
Lesley Pattinama Kerkhove (Holandia) / Arantxa Rus (Holandia) - Paula Kania-Choduń (Polska, 4) / Elixane Lechemia (Francja, 4) 6:4, 6:4
Czytaj także:
Danił Miedwiediew okrasił powrót na tron. Świadectwo Nicka Kyrgiosa
Kolejny dzień niespodzianek w Londynie. Z faworytów nie zawiódł Marin Cilić