W niedzielnym finale spotkali się tenisiści, którzy po raz pierwszy dotarli do finału międzynarodowych mistrzostw Kanady. Hubert Hurkacz (ATP 10) celował w drugie trofeum rangi ATP Masters 1000, bowiem w sezonie 2021 triumfował w Miami. Z kolei Pablo Carreno (ATP 23) chciał w Montrealu wywalczyć premierowe takie mistrzostwo i odnieść największy sukces w karierze. Po godzinie i 45 minutach ze zwycięstwa 3:6, 6:3, 6:3 cieszył się Hiszpan i to on został triumfatorem National Bank Open 2022. Dla Polaka była to pierwsza porażka w finale zawodów głównego cyklu (wcześniej w imprezach męskiego touru wygrywał pięciokrotnie).
Hurkacz wyszedł na kort odpowiednio zmotywowany i początkowo nic nie wskazywało na to, że dozna porażki. W pierwszym secie serwował na bardzo wysokim poziomie i ani razu nie musiał bronić break pointa. Zresztą Carreno nie zdołał nawet doprowadzić do stanu równowagi przy podaniu rozstawionego z ósmym numerem przeciwnika. Hiszpan nie posiadał takiej mocy uderzeń jak Polak i nastawiał się na wymiany.
Kluczowy dla losów premierowej odsłony okazał się szósty gem. "Hubi" rozpoczął go od wygrania bardzo długiej akcji. Potem kapitalnie skontrował rywala, a po jego błędzie miał trzy break pointy. Po chwili doszło do krótkiej wymiany, w wyniku której Carreno wyrzucił piłkę i przegrał serwis do zera. Hurkacz wyszedł na 4:2 i nie wypuścił z rąk przewagi. Pewnie utrzymał podanie i zbliżył się do zwycięstwa w premierowej odsłonie. W dziewiątym gemie nasz reprezentant szybko wypracował dwie piłki setowe i już przy pierwszej posłał asa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisistka rozczuliła fanów. Pokazała wyjątkowy trening
Po znakomitej pierwszej części spotkania 25-latek z Wrocławia nieco się rozluźnił na początku drugiego seta i został za to ukarany. W drugim gemie Hurkacz stracił koncentrację. Podwójny błąd serwisowy zwiastował problemy i już po chwili pojawiły się proste błędy w wymianach. Carreno błyskawicznie uzyskał trzy break pointy, a przy pierwszym Polak nie wytrzymał krótkiej wymiany. Wrocławianin obniżył wówczas loty, natomiast Hiszpan był niezagrożony przy własnym podaniu i imponował na returnie. W czwartym gemie nasz tenisista wyszedł z tarapatów, ale tylko dlatego, że posłał w ważnym momencie dwa asy.
Pochodzący z Gijon 31-latek był lepszym graczem w drugiej odsłonie. Znakomicie się poruszał i przejmował inicjatywę w wymianach. Pewnie wyszedł na 4:1 i od tego momentu skupił się na własnym serwisie. Nie miał problemów z zakończeniem seta. W dziewiątym gemie dwa razy skutecznie zagrał wolejem przy siatce, a po błędzie Hurkacza z bekhendu miał dwa setbole. Świetnie plasowane podanie pozwoliło wykorzystać już pierwszą okazję i wyrównać stan rywalizacji w niedzielnym finale.
Przed rozpoczęciem decydującej odsłony obaj panowie skorzystali z przerwy toaletowej. Dla Hurkacza była to szansa, aby uspokoić się i powrócić do sprawdzonych rozwiązań. Już w drugim gemie Polak zagroził rywalowi. Panowie rozegrali kilka długich wymian, jednak najważniejsze piłki skończyły się bekhendowym błędem wrocławianina oraz rewelacyjnym minięciem Hiszpana. On też doprowadził do remisu na po 1.
I wówczas przyszedł fatalny trzeci gem, w którym Hurkacz zapłacił wysoką cenę za złe decyzje. Prostym błędem z forhendu sprezentował rywalowi break pointa, a po chwili posłał nieudany skrót. Carreno przełamał serwis 10. rakiety świata i wyszedł na 2:1. Hiszpan grał na bardzo wysokim poziomie i nie oddał już prowadzenia. Sfrustrowany wrocławianin jeszcze raz dał się przełamać, tym razem w dziewiątym gemie. Jego przeciwnik wykorzystał wówczas piłkę meczową, posyłając znakomity return.
Carreno w wielkim stylu odwrócił losy pojedynku. Po nieudanym pierwszym secie już ani razu nie dał się zaskoczyć i wykorzystał 3 z 3 wypracowanych break pointów. Do tego miał cztery asy, skończył 22 piłki i popełnił tylko 12 niewymuszonych błędów. Hurkacz zapisał na swoje konto 18 asów, trzy podwójne błędy, 29 wygrywających uderzeń i 29 pomyłek. Panowie rozegrali w sumie 144 punkty, z których 76 padło łupem Hiszpana.
Nierozstawiony Carreno został triumfatorem zawodów National Bank Open 2022 i poprawił na 2-1 bilans pojedynków z Hurkaczem w tourze (w 2021 roku był lepszy od Polaka w Cincinnati, ale potem przegrał finał halowej imprezy w Metz). Dzięki temu sięgnął po siódme trofeum w głównym cyklu, ale pierwsze rangi ATP Masters 1000. Sukces w Montrealu pozwoli mu awansować na 14. miejsce w światowym zestawieniu.
Hurkacz nie został pierwszym polskim singlistą z tytułem w Kanadzie (w 1976 roku porażki w finale doznał Wojciech Fibak) i nie nawiązał do sukcesu Agnieszki Radwańskiej z 2014 roku. Za występ w Montrealu otrzyma 600 punktów, co pozwoli mu umocnić się na 10. lokacie. Gdyby został mistrzem turnieju National Bank Open, to osiągnąłby najwyższą w karierze ósmą pozycję.
Mistrzami turnieju debla zostali w niedzielę Wesley Koolhof i Neal Skupski, którzy sięgnęli po szóste wspólne trofeum w sezonie 2022. Rozstawiona z trzecim numerem holendersko-brytyjska para pokonała Brytyjczyka Daniela Evansa i Australijczyka Johna Peersa 6:2, 4:6, 10-6. Koolhof ma łącznie na koncie 13 deblowych trofeów, natomiast Skupski 12.
National Bank Open, Montreal (Kanada)
ATP Masters 1000, kort twardy, pula nagród 5,926 mln dolarów
niedziela, 14 sierpnia
finał gry pojedynczej:
Pablo Carreno (Hiszpania) - Hubert Hurkacz (Polska, 8) 3:6, 6:3, 6:3
finał gry podwójnej:
Wesley Koolhof (Holandia, 3) / Neal Skupski (Wielka Brytania, 3) - Daniel Evans (Wielka Brytania) / John Peers (Australia) 6:2, 4:6, 10-6
Czytaj także:
Sukces polskiej tenisistki w Estonii. Takiego tytułu jeszcze nie miała
Turniej w Radomiu zakończony. Finał trwał 26 minut