10 lat temu polskie łzy polały się w Bercy

Równo 10 lat temu serca tenisowych kibiców w Polsce ogarnęła wielka radość. Na korcie w Paryżu z wielkiego sukcesu cieszył się Jerzy Janowicz. Portal WP SportoweFakty przypomina tamto niezwykłe wydarzenie.

Rafał Smoliński
Rafał Smoliński
Jerzy Janowicz i jego trener Kim Tiilikainen Getty Images / Dean Mouhtaropoulos / Na zdjęciu: Jerzy Janowicz i jego trener Kim Tiilikainen
1 listopada to dzień wielkiej zadumy, ale też ważna data w historii polskiego sportu. Dokładnie siedem lat temu po tytuł w Mistrzostwach WTA sięgnęła Agnieszka Radwańska. Z kolei równo dekadę temu miało miejsce wydarzenie, które sprawiło, że na świecie znów zrobiło się głośno o polskim męskim tenisie. Tego dnia po kapitalnej batalii Jerzy Janowicz wygrał z Andym Murrayem w III rundzie turnieju ATP Masters 1000 w Paryżu.

Niezwykły kwalifikant z Polski

Przyjeżdżając na turniej do Bercy, Janowicz był 69. rakietą świata i musiał grać w eliminacjach. Pokonał w nich kolejno Dmitrija Tursunowa i Florenta Serrę. 21-letni Polak nie zdawał sobie wówczas sprawy, że czeka go we Francji wspaniała przygoda. Już w I rundzie trafił na notowanego na 19. pozycji Niemca Philippa Kohlschreibera, ale pokazał charakter. Zwyciężył 7:6(5), 6:4 i cieszył się z premierowej wygranej w imprezie rangi ATP Masters 1000.

To tylko nakręciło łodzianina. Wiedział, że w kolejnych pojedynkach nie będzie miał nic do stracenia. W II rundzie czekał klasyfikowany na 15. miejscu w rankingu ATP Marin Cilić. Po wyrównanym pierwszym secie "Jerzyk" opanował sytuację na korcie i w drugiej partii nie dał Chorwatowi żadnych szans. Wygrał 7:6(6), 6:2 i zameldował się w 1/8 finału.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro 2016 znowu na trybunach

- Jestem niesamowicie szczęśliwy, co mam opowiadać! Wygrałem z czołowym zawodnikiem świata, jeszcze czegoś takiego nie przeżyłem. Język mi się plącze i chce mi się płakać. Prawdopodobnie będę teraz zagram z zawodnikiem absolutnie wybitnym. Co mogę zrobić? Mogę tylko postarać się zagrać jak najlepiej i mam nadzieję, że będzie to dobrze wyglądało z mojej strony - mówił naszemu redakcyjnemu koledze, Robertowi Pałubie, który na żywo śledził poczynania Polaka w Paryżu.

Wielki bój z mistrzem US Open

Na Janowicza czekał w III rundzie Andy Murray, który zaledwie dwa miesiące wcześniej w wielkim stylu wygrał wielkoszlemowy US Open 2012. Brytyjczyk zajmował wówczas trzecią pozycję w światowej klasyfikacji. Nie trzeba chyba powtarzać, że był faworytem pojedynku z naszym reprezentantem. I początkowo wszystko układało się po myśli pochodzącego z Dunblane tenisisty.

Polak posyłał bardzo mocne serwisy, starał się urozmaicać grę, zagrywając m.in. sporo skrótów. Emocji nie brakowało, ale pierwszy set padł jednak łupem utytułowanego przeciwnika. W drugiej partii Brytyjczyk był o krok od zwycięstwa w całym pojedynku, lecz zmarnował piłkę meczową. Janowicz walczył ambitnie i został za to nagrodzony w tie-breaku. Gdy zamknął seta, publiczność nagrodziła go gromkimi brawami. Kibice w Paryżu podziwiali upór i zadziorność młodego łodzianina.

Trzeci set był prawdziwym pokazem umiejętności Janowicza. Gdy w trzecim gemie przełamał serwis Murraya, to nic już nie mogło go zatrzymać. Polak grał jak w transie, a Brytyjczyk zaczął tracić grunt pod nogami po kapitalnych uderzeniach z forhendu rywala. Szybko zrobiło się 5:1 dla zawodnika skazywanego na porażkę. W ósmym gemie nasz tenisista z pomocą serwisu wyszedł z tarapatów, a po chwili zakończył pojedynek zaskakującym zwycięstwem 5:7, 7:6(4), 6:2.
Jerzy Janowicz odniósł w Paryżu wielki sukces (foto: Getty Images/Dean Mouhtaropoulos) Jerzy Janowicz odniósł w Paryżu wielki sukces (foto: Getty Images/Dean Mouhtaropoulos)
Radość po wielkiej wygranej była szalona. Janowicz podbiegł do swojego trenera Kima Tiilikainena, padając w jego objęcia. Nie mógł uwierzyć w to, czego właśnie dokonał. Usiadł na ławeczce i nałożył koszulkę na twarz. Był wyraźnie wzruszony, ale przede wszystkim szczęśliwy z wielkiego sukcesu.

- To coś absolutnie niespotykanego, spełnienie moich marzeń. Pokonanie samego Andy'ego Murraya w trzeciej rundzie tak elitarnego turnieju, największego z możliwych, jest czymś trudnym do opisania. Po meczu byłem tak zamotany, że zapomniałem, że obroniłem meczbola! Dopiero kolega mi napisał, a ja się dziwiłem: "O jakiej piłce meczowej on mówi?". Nie pamiętam, jak ta piłka meczowa w ogóle wyglądała. W ciągu dwóch godzin przeżyłem więcej niż przez poprzednich 21 lat mojego życia. Życzę każdemu tenisiście, żeby mógł doznać czegoś takiego - mówił w rozmowie z korespondentem WP SportoweFakty.

W wielkich słowach wypowiadał się o nim pokonany Murray, który chwalił styl gry Polaka. - Na pewno dobrze się porusza, jak na zawodnika tego wzrostu, oczywiście świetnie podaje. Myślę, że jest też od nich nieco bardziej nieprzewidywalny. Zagrywa dużo dropszotów, próbował też atakować z pozycji teoretycznie się do tego nie nadających. Jeśli miałbym wybrać jedną rzecz, to nieprzewidywalność - ocenił Brytyjczyk.

Paryskie łzy Janowicza

Janowicz nie zatrzymał się na zwycięstwie nad Murrayem. W ćwierćfinale okazał się lepszy od Serba Janko Tipsarevicia (ATP 9), który skreczował przy stanie 3:6, 6:1, 4:1 dla Polaka. Potem pokonał znakomicie grającego w hali Francuza Gillesa Simona (ATP 20) 6:4, 7:5 i jako kwalifikant awansował do finału zawodów rangi ATP Masters 1000. Dokonał rzeczy niewiarygodnej, bowiem zwyciężył pięciu kolejnych graczy z Top 20.

Kibice na świecie doskonale pamiętają pomeczowy wywiad Janowicza. Gdy dziennikarz telewizji Sky Sports pogratulował mu wielkiego sukcesu, nasz reprezentant z powodu wielkich emocji miał problemy z odpowiadaniem na pytania. - To niewiarygodne uczucie. Nie jest mi łatwo uwierzyć w to, co się właśnie dzieje... Nie jestem w stanie mówić... To dla mnie niewiarygodny tydzień... - wyznał, po czym na jego twarzy pojawiły się łzy.

W finale zawodów Rolex Paris Masters 2012 Janowicz zmierzył Davidem Ferrerem. Hiszpan był wówczas piątym tenisistą świata. Od wielu lat w ścisłej światowej czołówce, ale brakowało mu spektakularnego sukcesu. Ten upragniony tytuł wywalczył właśnie w Paryżu, bowiem pokonał Polaka 6:4, 6:3. "Jerzyk" mógł jednak być z siebie bardzo zadowolony. Wspaniały tydzień spędzony w Paryżu wywindował go do Top 30 rankingu ATP, a kapitalna gra była podziwiana przez tenisistów i kibiców.

- Nigdy nie stawiam sobie celów przed rozpoczęciem roku. Mówiłem sobie tylko, że zrobię absolutnie wszystko, by zajść najwyżej jak się da. Szczerze mówiąc, w kwietniu, gdy grałem challengera w Tunezji, będąc 210. na liście rankingowej, nie powiedziałbym, że dziś będę w gronie najlepszych. Planowałem, żeby zanotować jak największy progres w jak najkrótszym czasie. Nie byłem w stanie przewidzieć, że pokonam w Paryżu tylu zawodników z czołówki - mówił w wywiadzie z Robertem Pałubą.

Rafał Smoliński, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Zobacz ostatni ranking przed WTA Finals. Duży awans Urszuli Radwańskiej
Hubert Hurkacz wrócił do elity. Zmiana na podium

Czy lubisz Jerzego Janowicza?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×