Trudne wyzwanie przed naszą reprezentacją. Świątek zagra z mistrzynią olimpijską

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Iga Świątek
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Iga Świątek

W United Cup przed polskimi tenisistami zaczynają się schody. Zwycięstwo nad Kazachstanem niczego nie zagwarantowało. Do awansu z grupy potrzeba też wygranej nad mocniejszą od pierwszego rywala Szwajcarią.

Dwa bardzo przekonujące zwycięstwa naszych singlistek i punkt zdobyty przez Huberta Hurkacza sprawiły, że reprezentacja Polski od zwycięstwa rozpoczęła zmagania w United Cup. Poprzeczka szybko jednak powędruje do góry, bo już w poniedziałek i wtorek Biało-Czerwoni zagrają ze Szwajcarią. Przeciwnicy mają w składzie dwoje złotych medalistów igrzysk olimpijskich.

Złoto Belindy Bencić to historia sprzed kilkunastu miesięcy. Szwajcarka zagrała w Tokio turniej życia i do medalu z najcenniejszego kruszcu dołożyła jeszcze srebro w deblu (w parze z nieobecną na United Cup Viktoriją Golubić).

I to właśnie Bencić stanie przed największym wyzwaniem, jakie obecnie istnieje w kobiecym tenisie. Tak właśnie trzeba nazwać bezpośrednią rywalizację z Igą Świątek. Polka zna przeciwniczkę bardzo dobrze. W 2021 roku grała z nią dwa razy. W Adelajdzie wygrała 6:2, 6:2, natomiast w US Open przegrała 6:7(12), 3:6. A czy tym razem wywiąże się z roli faworytki? Odpowiedź na to pytanie poznamy pewnie w okolicach południa, bo Świątek i Bencić rozpoczną swój mecz o 10 polskiego czasu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?

Jeszcze w poniedziałek zostanie rozegrane spotkanie Daniela Michalskiego z Markiem-Andreą Hueslerem. 26-letni Szwajcar poczynił w zeszłym roku olbrzymi postęp i w ciągu 12 miesięcy z końca drugiej setki przesunął się na 56. miejsce w rankingu ATP. Wszystko to w efektownym, ofensywnym stylu. Ewentualne zwycięstwo Michalskiego z miejsca stałoby się jego najbardziej wartościowym wynikiem w karierze. Być może uda mu się czymś zaskoczyć przeciwnika.

Niezależnie od poniedziałkowych wyników wszystko rozstrzygnie się we wtorek. Zwycięzca musi wygrać bowiem co najmniej trzy mecze. W starciu Polski ze Szwajcarią emocje są gwarantowane, ponieważ stawką jest awans z grupy.

Drugi dzień rywalizacji rozpoczniemy od pojedynku Huberta Hurkacza ze Stanem Wawrinką. 37-letni Szwajcar, mimo upływu lat i świadomości, że najlepsze lata ma za sobą, wciąż ma olbrzymie serce do rywalizacji. W narodowych barwach potrafi wznieść się na wyżyny. W 2014 roku przyczynił się do zdobycia przez Szwajcarię Pucharu Davisa, a w 2008 roku w parze z Rogerem Federerem zostali najlepszą parą deblową podczas igrzysk w Pekinie.

Z bardzo groźną przeciwniczką zmierzy się też Magda Linette. Co prawda ostatnie pół roku to seria rozczarowujących wyników Jil Teichmann, ale potencjał tej tenisistki jest bardzo duży. W rankingu WTA była już notowana na 21. miejscu. Przed dwoma laty pokonała Linette 6:2, 6:4 w niewielkim turnieju w Chicago. Być może właśnie przyszła pora na rewanż.

Jeśli po spotkaniach singlowych będzie remis 2-2, o wszystkim zadecyduje mikst. To niepokojący scenariusz, biorąc pod uwagę, jaką jakością w grze podwójnej dysponują Szwajcarzy.

Mile widziana byłaby powtórka ze zwycięskiego meczu z Kazachstanem. Świątek, Hurkacz i Linette to filary naszej kadry, które po pierwszych meczach w United Cup mogły tylko się wzmocnić. Z kolei Daniel Michalski pokazał, że jest w stanie nawiązać wyrównaną walkę ze znacznie wyżej notowanymi przeciwnikami.

Jeśli nasi tenisiści pokonają Szwajcarię, wygrają grupę B i przejdą do kolejnej rundy. W niej zmierzą się z triumfatorami grupy E, również rywalizującej w Brisbane. Wszystko wskazuje na to, że będą to Włosi.

Zobacz też:
Zobacz, jak Świątek świętowała w sylwestra
Hurkacz zażartował ze Świątek

Komentarze (0)