Dawid Góra: Okrzyk z aren piłkarskich pasuje do tenisowego finału [OPINIA]

East News / Kamran Jebreili/Associated Press / Na zdjęciu: Iga Świątek i Barbora Krejcikova
East News / Kamran Jebreili/Associated Press / Na zdjęciu: Iga Świątek i Barbora Krejcikova

Świetny mecz Barbory Krejcikovej i jeden z najsłabszych ostatnio Igi Świątek. Do tego to uporczywe przeziębienie. Kilka elementów złożyło się na przegraną Polki w finale. Ale najważniejsze jest to, z jakim nastrojem ostatecznie schodziła z kortu.

I choć nie da się mieć uśmiechniętej miny w sytuacji, kiedy rewelacyjnie rozegrało się cały turniej, a finał nie wyszedł, to jednak Iga przełknęła tę porażkę. Przynajmniej tak się wydaje. Podczas całego spotkania przeważała potężna irytacja - zarówno po przegranych piłkach, jak i bezmyślnym zachowaniu kibiców, którzy w sobotę wyjątkowo przeszkadzali obu tenisistkom. Ale na koniec meczu długie gratulacje dla rywalki. Iga pozwoliła, żeby ostatnia piłka ulotniła się z kortu razem z emocjami. W sporcie czasem schodzi się z placu boju pokonaną. Wiadomo.

Za mało precyzji, jakby za mało dynamiki, z której Iga jest znana i świetne returny Czeszki. Do tego przeziębienie, które nie chce ustąpić - Iga często musiała zmagać się z katarem. Bezsilność była widoczna przez prawie cały mecz. Choć Iga miała swoje momenty, to nie był jej dzień. Zdarzały się piłki, które Iga odpuszczała. A przynajmniej tak się wydawało. Zazwyczaj kibice nie mogą uwierzyć w to, że do szybkich zagrań Iga potrafi dobiec, jakby miała dynamikę robota ustawionego na reakcję równą ułamka sekundy. I to takiego z kilkoma miejscami po przecinku. Tym razem przeważało wrażenie, że część piłek, do których Iga mogła dobiec, samotnie opuszczało kort.

Jednak jeden mecz nie przekreśla dokonań z początku sezonu. A do nich należy zaliczyć nie tylko zwycięstwo w katarskim turnieju tydzień temu, ale również różnicę, jaka rysowała się podczas spotkań z dotychczasowymi rywalkami. Sobotni finał nie wskazuje na osłabienie formy. Raczej obniżoną dyspozycję dnia, na którą, w części, złożyły się niezależne od siebie okoliczności.

Trudno więc mieć do Igi jakiekolwiek pretensje za przegrany mecz. Trudno też po tym spotkaniu stracić nadzieję na wysoki poziom kolejnych meczów. "Nic się nie stało" to najlepsze, co można zakrzyknąć po finale w Dubaju. Tym razem jednak z pełnym przekonaniem w wypowiadane słowa. Nie z ironią, jaka mogła zdarzyć się fanom sportu po porażkach polskich piłkarzy jeszcze kilka lat temu.

Sprzeczka Igi Świątek z sędzią. Tak tłumaczyła się Polka >>
Hubert Hurkacz poznał rywala w finale. Zagra z reprezentantem gospodarzy >>

Źródło artykułu: WP SportoweFakty