Do Dubaju Hubert Hurkacz przyleciał prosto z Marsylii, gdzie wygrał turniej ATP 250. W finale Polak pokonał reprezentanta gospodarz, Benjamina Bonziego 6:3, 7:6(4). Natomiast jego rywal w poprzednim tygodniu nie rywalizował. To efekt tego, że odpadł w kwalifikacjach do imprezy w Dosze.
Aleksander Szewczenko do głównej drabinki turnieju w Dubaju również zmuszony był przebijać się przez kwalifikacje. Te rozpoczął udanie, pokonując wyżej notowanego Ilję Iwaszkę. W rywalizacji z Pawłem Kotowem skreczował z uwagi na kontuzję nadgarstka. Jednak po tym, jak wycofał się Andy Murray. Rosjanin dostał się jako "szczęśliwy przegrany".
Tym samym przyszło mu mierzyć się z 11. tenisistą w rankingu ATP. Od samego początku nie było widać śladu po urazie, z powodu którego nie dokończył meczu kwalifikacyjnego. Obaj tenisiści pewnie utrzymywali swoje podania, ale w końcu nadeszły emocje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szałowa kreacja Sereny Williams. Fani zachwyceni
W piątym gemie Szewczenko popełniał błąd za błędem. Dzięki temu jego rywal bez większego nakładu sił miał trzy break pointy. Pierwszego z nich Rosjanin obronił serwisem, natomiast przy kolejnych nie popisał się Hurkacz. To jednak nie był koniec, bo Polak miał również czwartą okazję na przełamanie, ale za wygraną nie dał jego rywal. Ten asem serwisowym ostatecznie wyszedł z opresji i utrzymał podanie.
Kolejnego gema lepiej rozpoczął Rosjanin, który po mocnym uderzeniu tuż po nogi przeciwnika prowadził 30:0. Dwie kolejne wymiany zakończyły się na korzyść wrocławianina, ale ten następnie zepsuł forhend i musiał bronić break pointa. Hurkacz popełnił jednak kolejny błąd i tym samym został przełamany, a jeszcze chwilę wcześniej sam miał cztery okazje, żeby tego dokonać.
Tym samym przy prowadzeniu 5:3 Szewczenko serwował na zwycięstwo w premierowej odsłonie. Obaj walczyli z całych sił, ale ostatecznie z długich wymian lepiej wychodził Polak. To on wypracował sobie dwie szanse na odłamanie. Cóż jednak z tego, jak obie zaprzepaścił. Nawet siódmy break point został niewykorzystany przez Hurkacza, bo jego rywal mimo problemów popisał się znakomitymi zagraniami i wyszedł z opresji. Rosjanin poszedł za ciosem i ostatecznie postawił na swoim. Skrót tuż za siatkę dał mu wygraną w pierwszym secie.
W II partii ponownie było spokojnie do momentu piątego gema. W nim w sporych tarapatach był Polak, który nie zaryzykował smecza, puścił piłkę a ta wpadła w kort. Mimo że próbował się jeszcze uratować, to zdało się to na nic. Dwa break pointy miał Szewczenko, jednak przy każdym się pomylił. Następnie wiatr w żagle złapał Hurkacz i ostatecznie wyszedł z opresji.
Trzy gemy później do gry przy serwisie rywala włączył się wrocławianin. Ten zapewnił sobie ósmego break pointa, ale znów nie był w stanie go wykorzystać psując return. Przy dziesiątej okazji na przełamanie pomógł Rosjanin, który popełnił podwójny błąd serwisowy. Tym samym nasz tenisista chwilę później serwował, by wyrównać stan pojedynku. Jego przeciwnik nie zdobył już w tym secie żadnego punktu, a Hurkacz zakończył go asem serwisowym.
Tak jak w poprzednich partiach działo się w piątym gemie, kiedy to po świetnym woleju 26-latek zapewnił sobie pierwszy break point w tej odsłonie meczu. Ponownie z pomocą przyszedł Szewczenko, który posłał forhend w siatkę i tym samym stracił podanie.
Następnie obaj tenisiści pewnie utrzymywali swoje podania i wydawało się, że tak samo będzie w dziesiątym gemie, kiedy to Hurkacz serwował na zwycięstwo w meczu. Jednak nic bardziej mylnego, to nie był koniec emocji tego wieczoru. Wyrzucony bekhend, nieudana akcja serwis-wolej, przestrzelony forhend, a na koniec... podwójny błąd serwisowy. W taki sposób Polak utrzymał w grze swojego rywala.
Ostatecznie o końcowym wyniku zadecydował tie break. Dobrze rozpoczął go wrocławianin, który wygrał wymianę akcją przy siatce i zanotował mini przełamanie, a następnie utrzymał swoje podania (3:0). Szewczenko zdołał jednak odrobić stratę, ale chwilę później zepsuł forhend i z przodu ponownie był jego rywal (5:4).
Jednak już w kolejnej akcji Hurkacz popełnił podwójny błąd, wygrywający serwis dał mu co prawda piłkę meczową, ale przy podaniach przeciwnika. Ten zgodnie z przewidywaniami doprowadził do remisu, ale następnie Polak ruszył do siatki i zdobył punkt dający kolejnego meczbola.
Tym razem miał go przy swoim serwisie, ale Rosjanin obronił się i ponownie zanotował mini przełamanie. Drugie podanie było wygrywające i wrocławianin miał trzecią okazję na zamknięcie meczu, ale w momencie, gdy serwować miał Szewczenko. Ten jednak nie wytrzymał i posłał bekhend w aut!
Tym samym po istnym horrorze Hurkacz zameldował się w drugiej rundzie. Tym samym wygrał on pierwszy bezpośredni pojedynek z Szewczenko, ale potrzebował do tego nieco ponad dwóch godzin.
W 1/8 finału czeka już kolejny Rosjanin, Paweł Kotow. Ten okazał się lepszy od swojego rodaka w decydującym starciu kwalifikacji do głównej drabinki (6:3, 2:0 i krecz). Teraz zmierzy się z jego pogromcą w pierwszej rundzie. Kotow wyeliminował już Alexeia Popyrina, wygrywając po prawie trzygodzinnym boju 6:3, 5:7, 7:6(3).
Dubai Duty Free Tennis Championships, Dubaj (Zjednoczone Emiraty Arabskie)
ATP 500, kort twardy, pula nagród 2,855 mln dolarów
wtorek, 28 lutego
I runda gry pojedynczej:
Hubert Hurkacz (Polska, 5) - Aleksander Szewczenko (LL) 3:6, 6:3, 7:6(7)
Przeczytaj także:
Legenda zachwycona Djokoviciem. "To niewiarygodne osiągnięcie"
Powrót Kyrgiosa się opóźnia. Australijczyk opuści ważne turnieje