- Chciałbym przekazać kibicom, aby jutro przyszli w tej samej liczbie. Gra przeciwko Nole jest bardzo trudna, ponieważ jest tak kochany w naszym regionie i wszyscy chcą go oglądać. Każdemu zależało na tym, aby numer jeden na świecie dotarł do końca turnieju. W końcowej fazie turnieju mamy jednak więcej graczy - mówił na konferencji prasowej po sensacyjnym wyeliminowaniu Novaka Djokovicia Dusan Lajović. To jedna z największych niespodzianek tego sezonu, a przy tym życiowy sukces 32-letniego Serba.
Apel tenisisty, który z drugiego planu przedostał się na piedestał, poskutkował. Turniej cieszący się olbrzymim zainteresowaniem - wyprzedano wszystkie bilety - po porażce Djokovicia wcale nie stracił na atrakcyjności. Obawy jednak były. "Kto chce odkupić ode mnie bilet na sobotę?" - brzmiał pierwszy komentarz pod postem na instagrowym profilu turnieju o porażce Djokovicia. Chętni na zakup z rynku wtórnego się znaleźli i trybuny podczas spotkań półfinałowych znów się zapełniły.
I to pomimo marudzącego Novaka Djokovicia, który po meczu drugiej rundy wypowiedział się na temat stanu serbskiego tenisa. - Nie podoba mi się obecna sytuacja. Wszyscy musimy pracować nad jej poprawą - stwierdził lider rankingu ATP. Raptem kilkadziesiąt godzin później wypowiedziane słowa obróciły się przeciwko niemu. W półfinale zagrali dwaj inni Serbowie - Dusan Lajović i Miomir Kecmanović.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!
Dla nich turnieje z serii to może nie szczyt możliwości, ale miejsce, w którym najwięcej znaczą. Do tej pory wygrali po jednej imprezie z tego szczebla. Lajović, który wygrał serbski pojedynek - w niedzielę stanie przed kolejną szansą. Jego rywalem będzie rozstawiony z "2" Andriej Rublow.
Djoković jest już myślami daleko poza Banja Luką i turniejem organizowanym przez swojego brata. Dla niego nadrzędnym celem jest oczywiście Roland Garros. Dwa pierwsze tygodnie na mączce uważa za najtrudniejszy dla siebie okres w sezonie i ostatnie wyniki tylko to potwierdziły.
- Mam nadzieję, że uda mi się osiągnąć szczytową formę przed Roland Garros. Warunki są tam zupełnie inne niż w Monte Carlo i Banja Luce. Zostało jeszcze kilka tygodni na treningi i grę. W poprzednich sezonach zawsze miałem niezadowalający i powolny start na mączce, a potem grałem dużo lepiej. Mam nadzieję, że w tym roku powtórzę ten sam schemat - optymistycznie patrzy w przyszłość lider światowego rankingu.
Zobacz też:
Niewiarygodna batalia Kaśnikowskiego
Demolka w półfinale