Przyjaciel Putina gościem honorowym. Czule wyściskał się z gwiazdą tenisa

Facebook / SNSD / Przyjaciel Putina Milorad Dodik w serdecznym uścisku z Novakiem Djokoviciem.
Facebook / SNSD / Przyjaciel Putina Milorad Dodik w serdecznym uścisku z Novakiem Djokoviciem.

Najlepszy tenisista świata właśnie otworzył turniej w towarzystwie polityka, który otwarcie sprzyja Putinowi i nie potępia agresji w Ukrainie. Już po ataku mówił: "Specjalna operacja Rosji jest uzasadniona potrzebą ochrony narodu".

- Wcześniej przez 20 lat mieliśmy w Banja Luce challengera. W 19 edycjach był problem z deszczem - żartuje jeden z miejscowych dziennikarzy. Teraz deszcz też przeszkadza, z tym że nie zatrzymuje w blokach startowych tenisistów z drugiej i trzeciej setki, a gwiazd z pierwszych stron sportowych gazet.

Przesunięty o jeden dzień został mecz Gaela Monfilsa, a na rozegranie pierwszych spotkań czekają też Novak Djoković i Andriej Rublow.

Nawet gdy pogoda nie pozwala grać, kibice przychodzą na korty, licząc, że aura się zlituje. Banja Luka żyje turniejem, który w tej edycji został… przeniesiony tu z Serbii (o czym piszemy też poniżej). Bilety wyprzedały się na pniu, na ulicach porozwieszano zdjęcia tenisistów. To nieczęsty obrazek we współczesnym tenisie.

Jest też jednak druga strona medalu. Jadąc jedną z głównych ulic, jedną z tych, na których widnieją portrety zawodników, docieramy do ronda, na widok którego wielu osobom zmroziłoby krew w żyłach. Powiewa nad nim bowiem olbrzymia flaga, o kolorach identycznych jak rosyjska. W rzeczywistości to flaga Republiki Serbskiej (takie same barwy), z tym, że tematu Rosji wcale to nie zamyka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: słynna narciarka wzięła piłkę do kosza. A potem taka mina!

Jednym z gości honorowych turnieju w Banja Luce (a może nawet gospodarzem, skoro rząd Republiki Serbskiej przeznaczył duże pieniądze na organizację wydarzenia) jest Milorad Dodik, od lat najważniejszy polityk w tej części Bośni.

Tu warto wyjaśnić, że Republika Serbska to osobne państwo, choć oczywiście związane z Serbią. Po wojnie domowej lat 90. powstała Bośnia i Hercegowina, która następnie podzieliła się na dwie główne części: Federację Bośni i Hercegowiny oraz właśnie Republiką Serbską. Każda z nich ma swój własny parlament i prezydenta.

Wracając jednak do bieżących wydarzeń: Dodik, jako szef republiki, z radością powitał turniej u siebie. To człowiek zaprzyjaźniony z Rosją i jej prezydentem. Mówił niedawno. - Putin powiedział mi jedną rzecz, a brzmiała ona: "Nie pozostawiamy swoich przyjaciół". To Rosjanie nigdy nie wyrządzili nam żadnej krzywdy - cytuje Dodika "Rzeczpospolita".

Cytaty świadczące o obustronnej przyjaźni można mnożyć. Pojawiają się niemal przy każdej okazji, z wojną w Ukrainie włącznie. - Specjalna operacja Rosji jest uzasadniona potrzebą ochrony ich narodu - tłumaczył Rosjan lider bośniackich Serbów. W przyjaźni ważniejsze od słów są jednak czyny. I pod tym kątem Dodik nie może sobie mieć nic do zarzucenia. W styczniu tego roku nagrodził Putina najwyższym odznaczeniem za "patriotyczną troskę i miłość do Republiki Serbskiej".

Dyrektor imprezy w Banja Luce Djordje Djoković, opowiadał, że ATP zaakceptowało pomysł rozegrania turnieju w tym miejscu ze względu na wspomniane wcześniej wieloletnie doświadczenie w organizacji challengera. Pytanie tylko, czy władze męskiego tenisa nie powinny nieco szerzej spojrzeć na sprawę. I czy nie będzie ich uwierać, jeśli największa postać ich organizacji, jedynka światowego męskiego tenisa Novak Djoković, utonie w serdecznych uściskach Dodika. Do takich czułości doszło już przy pierwszej okazji, zaraz po zakończeniu pierwszego treningu Serba w Banja Luce.

fot. Szymon Adamski
fot. Szymon Adamski

Odstawiając na bok kwestie moralne, wątpliwości wzbudza też organizacja turnieju od strony sportowej. Jak donoszą dziennikarze bośniackiego portalu "Capital", Związek Tenisowy Republiki Serbskiej odebrał korty klubowi Mladost pod pretekstem "udowodnienia, że mają zdolność do utrzymania turniejów z serii 250 w najbliższych latach". Jak jednak doskonale wiadomo, związki tenisowe mogą, ale wcale nie muszą być gospodarzami obiektów, na których rozgrywane są turnieje ATP. Miejscowi dziennikarze po nitce dotarli do kłębka, wykazując relacje łączące prezesa Związku Tenisowego Republiki Serbskiej z... Miloradem Dodikiem.

W puli turnieju w Banja Luce znajduje się 562,8 tys. euro. Najwyżej rozstawionym tenisistą w zmaganiach jest Novak Djoković. Z czołówki na przyjazd do Bośni i Hercegowiny zdecydowali się też m.in. Andriej Rublow czy Borna Corić.

Szymon Adamski, dziennikarz WP Sportowe Fakty

Zobacz też:
Alcaraz wkroczył na europejską mączkę

Komentarze (21)
avatar
Szatan z siódmej klasy
20.04.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Zjazd ruskich onuc z Dżokowiczem na czele. 
avatar
kibic gorofil
20.04.2023
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Ale, ale, przecież to jest portal sportowy :(( 
avatar
gardener
20.04.2023
Zgłoś do moderacji
7
2
Odpowiedz
@fannovaka: no pewnie niech fiutin sobie zabija co nie? Ty będziesz siedział cicho puki do ciebie do domu nie przyjdą. Novak dla mnie stał się nikim. Ot odbija piłeczkę dobrze 
avatar
fannovaka
19.04.2023
Zgłoś do moderacji
2
9
Odpowiedz
A po co to zagladac komus do ogrodka i komentowac , zajac sie swoimi sprawami, kazdy ma swoje powody i ma prawo robic co uwaza a nie to co inni narzucaja 
avatar
Zenobiuszek111
19.04.2023
Zgłoś do moderacji
9
7
Odpowiedz
Niech grają serbskie szmaty z ruskimi mordercami, a reszta szanujących się tenisistów niech ich spuści z wodą w kiblu. I Novaka też wykluczyć z innych turniejów za niestosowanie się do wymogów Czytaj całość