Przepowiadano jej wielką przyszłość. Nigdy nie znalazła patentu na Świątek

Getty Images / Na zdjęciu: Coco Gauff
Getty Images / Na zdjęciu: Coco Gauff

Sporo amerykańskich kibiców ma wielkie oczekiwania wobec Coco Gauff. Urodzona w 2004 roku zawodniczka już nie raz została okrzyknięta następczynią sióstr Williams. Na razie jednak na drodze do największych trofeów nie może pokonać Igi Świątek.

[tag=64547]

Coco Gauff[/tag] wyróżniała się spośród innych rówieśniczek z USA od samego początku przygody z tenisem. W wieku 11 lat otrzymała wielką szansę. Mogła wyjechać do Francji i trenować u boku słynnego Patricka Mouratoglou. W jego akademii nauczyła się dostosowywać grę do każdego rodzaju nawierzchni.

Polepszała swoje umiejętności i już dwa lata później została triumfatorką prestiżowego juniorskiego turnieju Orange Bowl. To jeszcze bardziej ją napędziło.

Podbój Wimbledonu i załamanie nerwowe

W 2018 roku Gauff była już w stanie wygrać juniorski Roland Garros. Brzmi to niesamowicie, biorąc pod uwagę, że miała 14 lat. Amerykanka błyskawicznie pokonywała kolejne szczeble swojej kariery, więc zamierzała się przenieść do seniorskiego tenisa.

ZOBACZ WIDEO: Radwańska trenowała w Monaco. Tylko spójrz z kim

W wieku zaledwie 15 lat zadebiutowała w Wielkim Szlemie podczas Wimbledonu. Był rok 2019. Najpierw przeszła przez eliminacje, a później odniosła niesamowite zwycięstwo nad Venus Williams w pierwszej rundzie, co przyciągnęło uwagę całego świata. Ten sukces uczynił ją najmłodszą zawodniczką, która wygrała mecz w głównej drabince Wimbledonu od 1991 roku.

Na tym się nie skończyło. Gauff wyszła zwycięsko z dwóch kolejnych spotkań, a odpadła dopiero w czwartej rundzie, kiedy zatrzymała ją Simona Halep, późniejsza triumfatorka turnieju. Po pewnym czasie od tamtych wydarzeń młoda Amerykanka wyznała, że niewiele brakowało, a zabrakłoby jej na wimbledońskiej trawie. Wcześniej przeżywała bowiem załamanie nerwowe i straciła radość z gry w tenisa.

- Przed Wimbledonem, w okolicach 2017, 2018 roku, miałam problem, żeby uświadomić sobie, czego chcę. Zawsze miałam wyniki, nie to było dla mnie kłopotem. Odkryłam natomiast, że to, co kochałam, nie sprawia mi przyjemności. Zauważyłam, że muszę zacząć grać dla siebie, a nie innych ludzi. Przez około rok byłam w depresji. Niewątpliwie to najtrudniejszy rok w moim życiu - pisała w felietonie "Behind The Racquet".

Sukces w Londynie dał jej pozytywną energię. W US Open osiągnęła również bardzo dobry wynik, wchodząc do trzeciej rundy, a cały sezon 2019 zakończyła w TOP 70 rankingu WTA. Wtedy eksperci mówili wprost, że kwestią czasu jest, kiedy wejdzie na stałe do światowej czołówki, a następnie wygra swój pierwszy turniej wielkoszlemowy.

Dwie zmory utalentowanej tenisistki

Obecnie mamy czerwiec 2023 roku, więc od momentu, kiedy Gauff po raz pierwszy oczarowała szerszą publiczność, minęło już sporo czasu. I faktycznie udało jej się dotrzeć do światowej czołówki, grając naprawdę dobry tenis szczególnie w sezonie 2022, który zakończyła na 7. miejscu w rankingu, a w październiku zajmowała nawet 4. lokatę. Miała też szansę na wielkoszlemowy triumf.

Podczas Rolanda Garrosa w Paryżu dotarła do finału, lecz tam spotkała się ze ścianą. Nie miała szans z Igą Świątek, która wygrała 6:1, 6:3. Gauff nie ukrywała łez po zakończeniu meczu o tytuł.

- To dla mnie pierwszy raz. Spróbuję jakoś sobie poradzić. Przede wszystkim gratulacje dla Igi. To, co robisz, jest niesamowite. Zasłużyłaś na taki triumf. Mam nadzieję, że zagramy więcej takich finałów i może uda mi się kiedyś ciebie pokonać - mówiła wówczas na korcie po zakończeniu rywalizacji.

Świątek tymczasem jest prawdziwą zmorą Amerykanki. Obie mierzyły się ze sobą już sześć razy i dość często miało to miejsce w ważnych fazach turniejów. Za każdym razem wygrywała Świątek.

Drugą zmorą Gauff jest niestabilna dyspozycja, do której można zaliczyć m.in. błędy forhendowe. Mogłoby się wydawać, że z biegiem czasu 19-latka wyeliminuje tak sporą liczbę pomyłek, ale nie do końca to następuje. To sprawia, że obecnie, gdy wymieniamy kandydatki do wielkoszlemowego triumfu, to nazwisko Amerykanki rzadko się tam pojawia.

Potrzeba silnej osobowości z USA

Trudno zatem powiedzieć, czy spełniają się przewidywania ekspertów. Na pewno Gauff jest typem tenisistki, na którą od samego początku był nałożony wielki ciężar oczekiwań. To mogło ją nawet przygnieść, spowodować, że będzie się prezentowała fatalnie i zniknie z czołówki. Tak się na szczęście nie dzieje i dobrze, bo żeński tenis potrzebuje silnej osobowości z USA.

W środę 7 czerwca dojdzie do siódmego pojedynku między Gauff i Świątek. Będzie to ćwierćfinał Rolanda Garrosa i zarazem rewanż za ubiegłoroczny mecz o tytuł. Dla obu tenisistek Roland Garros jest ulubionym turniejem wielkoszlemowym, co pokazują rezultaty. Faworytka najbliższego starcia jest jednak tylko jedna i jest nią Iga Świątek.

Środowe spotkanie jest zaplanowane jako drugie w kolejności na korcie Phillipe'a Chatriera od godz. 11:00.

Dawid Franek, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Nie podała ręki Sabalence. A potem wydarzyło się to. "Francuska hańba"
"Byłoby tchórzostwem". Stanowcze słowa przed meczem ze Świątek

Źródło artykułu: WP SportoweFakty