Dramat Kamila Majchrzaka zaczął się 9 listopada ubiegłego roku. Wtedy to poinformowano, że w organizmie polskiego tenisisty znajdującego w czołowej setce rankingu ATP wykryto niedozwolone środki dopingujące. Majchrzak rozpoczął walkę o oczyszczenie z zarzutów. Udowodnił, że zażywał zanieczyszczony zakazaną substancją izotonik.
Mimo tego polski tenisista został zdyskwalifikowany na trzynaście miesięcy. Do gry będzie mógł wrócić w grudniu. Straci wszystkie rankingowe punkty, co sprawi, że nie będzie mógł liczyć na grę w dużych turniejach.
Majchrzaka w obronę wziął Hubert Hurkacz. Najlepszy polski tenisista zaapelował do organizatorów turniejów, by pomogli Majchrzakowi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popisy córki gwiazdy tenisa
- Uważam, że nie jest to do końca sprawiedliwe. Sam proces trwał kilka miesięcy, a teraz wróci po ponad roku, czyli straci wszystkie punkty. Teraz tak naprawdę zaczyna wszystko od nowa. Mam nadzieję, że otrzyma pomoc od organizatorów turniejów, dzikie karty do challengerów, by mu to ułatwić - powiedział Hurkacz.
- Bez tego będzie musiał zaczynać od imprez najniższego poziomu. To wszystko przekłada się na to, jak szybko może się odbudować. Nie dostał żadnego wsparcia od systemu. Bardzo mi go szkoda. Nie chciał w żaden sposób zdobyć przewagi. Miał po prostu pecha - dodał Hurkacz.
On sam wyciągnął wnioski po tej sytuacji i uważnie sprawdza skład każdego używanego suplementu czy odżywki. Jednak jak mówi, nie ma żadnych suplementów z certyfikatem odpowiednich instytucji ds. walki z dopingiem, co do których byłaby stuprocentowa gwarancja bezpieczeństwa.
Czytaj także:
Co za słowa legendy polskiego tenisa. Iga Światek wygra Wimbledon?!
Polski wątek w karierze rywalki Magdy Linette. Od tego wszystko się zaczęło