Dobry początek polsko-łotewskiej współpracy. Szymon Walków dołączył do rodaka

Materiały prasowe / Biuro Prasowe Poznań Open / Na zdjęciu: Szymon Walków
Materiały prasowe / Biuro Prasowe Poznań Open / Na zdjęciu: Szymon Walków

Szymon Walków rozpoczął w środę występ w zawodach ATP Challenger Tour na kortach ziemnych w Karlsruhe. Polak po raz pierwszy zagrał z łotewskim partnerem, Mikelisem Libietisem.

Na niemieckiej mączce Szymon Walków stworzył parę z Mikelisem Libietisem. W środę polsko-łotewski duet zmierzył się z deblem Liam Gavrielides i Daniel Masur. Niemcy otrzymali od organizatorów dziką kartę.

Walków i Libietis zwyciężyli ostatecznie po 80 minutach 6:4, 6:4. W każdym secie dochodziło do trzech przełamań, ale zawsze o jednego breaka lepsi byli Polak i Łotysz. W drugiej odsłonie udało im się wrócić ze stanu 2:4 i zakończyć spotkanie.

Para Walków i Libietis awansowała do ćwierćfinału debla zawodów Tennis Open Karlsruhe. Ich przeciwnikami będą w czwartek Austriak Neil Oberleitner i Niemiec Tim Sandkaulen, którzy w środę wyeliminowali najwyżej rozstawioną parę Roman Jebavy i Sem Verbeek.

Kolejnych rywali poznali również Piotr Matuszewski i partnerujący mu Matthew Christopher Romios. Polsko-australijska para zmierzy się w czwartek z argentyńskim duetem Hernan Casanova i Juan Pablo Ficovich.

Pierwotnie w Karlsruhe miało wystąpić trzech reprezentantów Polski. Jednak Karol Drzewiecki musiał się wycofać, bo doznał urazu lewej ręki. Jak poinformował w mediach społecznościowych, w lipcu czeka go przymusowa przerwa od tenisa.

Tennis Open Karlsruhe, Karlsruhe (Niemcy)
ATP Challenger Tour, kort ziemny, pula nagród 73 tys. euro
środa, 5 lipca

I runda gry podwójnej:

Szymon Walków (Polska) / Mikelis Libietis (Łotwa) - Liam Gavrielides (Niemcy, WC) / Daniel Masur (Niemcy, WC) 6:4, 6:4

Czytaj także:
Tak wygląda sytuacja Igi Świątek. Zobacz ostatni ranking WTA przed Wimbledonem
Stagnacja Huberta Hurkacza. Młodzi Polacy złamali kolejne bariery

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ cudne uderzenie. Ręce same składają się do braw

Źródło artykułu: WP SportoweFakty