Pamiętacie to spojrzenie? Gwiazda tłumaczy się

Getty Images / Na zdjęciu: Paula Badosa (na środku)
Getty Images / Na zdjęciu: Paula Badosa (na środku)

Na początku Wimbledonu sieć obiegł filmik, na którym widać, jak Paula Badosa dziwnie patrzy się w stronę Apostolosa Tsitsipasa. Teraz Hiszpanka spróbowała się z tej sytuacji wytłumaczyć.

Związek Pauli Badosy oraz Stefanosa Tsitsipasa to najgorętszy temat pozakortowy w świecie tenisa w ostatnich tygodniach. Kibice oraz fani Hiszpanki i Greka obserwują ich każdą relację udostępnioną w mediach społecznościowych. Para zresztą obszernie pokazuje w sieci swoje codzienne życie.

Badosa miała też już okazję wspierać swojego chłopaka z jego boksu. Po raz pierwszy zobaczyliśmy ją tam podczas Wimbledonu. W drugiej rundzie doszło do dziwnej sytuacji, którą złapała kamera. Filmik stał się bardzo popularny.

Na nagraniu widać, jak Apostolos Tsitsipas, ojciec Stefanosa, odwraca się w kierunku dziewczyny swojego syna. Zaraz po tym 25-latka przez długi moment dziwnie na niego patrzy. Fani stwierdzili, że to wyglądało wręcz jak pogardliwe spojrzenie kątem oka.

Badosa i Tsitsipas przeprowadzili w poniedziałek transmisję na żywo na Instagramie. Zadaliśmy im pytanie o tę sytuację, aby ukrócić wszelkie dyskusje na ten temat, które m.in. zakładały, iż między Apostolosem a Paulą istnieje topór wojenny. Zwyciężczyni Indian Wells z 2021 roku serdecznie podziękowała za to pytanie i odpowiedziała.

- Przede wszystkim uwielbiam tatę Stefanosa, Apo (pseudonim Apostolosa). Mecz się wtedy dopiero zaczął, był to bodajże trzeci punkt spotkania. Byłam przez chwilę pochłonięta myślami, w swoim świecie. Z niczego ten moment stał się bardzo popularny, a tak naprawdę to była tylko moja zamyślona mina - wytłumaczyła tenisistka.

- Razem z całą rodziną Stefanosa żyjemy w świetnych relacjach. Nie było żadnego pogardliwego spojrzenia. Czasem mam taki zaostrzony wyraz twarzy - dodała.

Czytaj także:
Sabalenka na czele. Świątek odrobi straty?

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zatańczyli przed... selekcjonerem. I ten komentarz!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty