36-letnia Sara Errani (WTA 112) zdecydowanie najlepsze lata ma za sobą. W przeszłości grała w finale Rolanda Garrosa (2012) i była klasyfikowana na piątym miejscu w singlowym rankingu WTA. Włoszka dwa razy triumfowała w Palermo (2008, 2012). Tym razem odpadła już w I rundzie po bolesnej porażce 0:6, 0:6 z Qinwen Zheng (WTA 26).
W ciągu 58 minut łupem Chinki padło 51 z 74 rozegranych punktów (68,9 proc.). Zheng obroniła cztery break pointy i wykorzystała sześć z siedmiu szans na przełamanie. Było to jej pierwsze spotkanie z Errani.
Kolejną rywalką Chinki będzie Diane Parry (WTA 82), która wygrała 6:4, 6:3 z Aurorą Zantedeschi (WTA 603). Początek meczu był zaskakujący, ale Francuzka ostudziła zapał rywalki i wróciła ze stanu 0:3. W trwającym 93 minuty meczu zaliczyła pięć przełamań.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #3. Mistrzyni z przypadku. Anita Włodarczyk odsłania kulisy
Clara Burel (WTA 94) w 98 minut zwyciężyła 6:4, 7:5 Julię Grabher (WTA 58). Francuzka wywalczyła 31 z 42 punktów przy swoim pierwszym podaniu. Została przełamana cztery razy, a spożytkowała sześć z 11 break pointów.
Nuria Brancaccio (WTA 180) wygrała 6:3, 6:4 z Tessah Andrianjafitrimo (WTA 388). W trwającym godzinę i 53 minuty spotkaniu Włoszka zniwelowała osiem z 12 break pointów i zamieniła na przełamanie siedem z 13 okazji. W II rundzie jest też inna reprezentantka gospodarzy. Camilla Rosatello (WTA 363) rozbiła 6:1, 6:1 Viktoriję Golubić (WTA 120). Włoszka zgarnęła 57 z 88 rozegranych punktów (64,8 proc.).
Palermo Ladies Open, Palermo (Włochy)
WTA 250, kort ziemny, pula nagród 259,3 tys. dolarów
poniedziałek, 17 lipca
I runda gry pojedynczej:
Qinwen Zheng (Chiny, 2/WC) - Sara Errani (Włochy) 6:0, 6:0
Clara Burel (Francja) - Julia Grabher (Austria, 8) 6:4, 7:5
Diane Parry (Francja) - Aurora Zantedeschi (Włochy, Q) 6:4, 6:3
Nuria Brancaccio (Włochy, Q) - Tessah Andrianjafitrimo (Francja, Q) 6:3, 6:4
Camilla Rosatello (Włochy, WC) - Viktorija Golubić (Szwajcaria) 6:1, 6:1
Czytaj także:
Niespodzianka w Budapeszcie! Polka lepsza od wielkoszlemowej mistrzyni
Jaka piękna historia! Wróciły i znów wygrały Wimbledon