Media z różnych krajów rozpisują się na temat wydarzenia, do którego doszło w trakcie turnieju w Budapeszcie. Podczas starcia Shuai Zhang - Amarissa Toth piłka posłana przez Chinkę trafiła w linię, ale najpierw sędzia liniowa, a potem główna orzekły, że punkt wędruje na konto węgierskiej zawodniczki. Kamery wyraźnie pokazywały ślad po piłce na linii.
Gdy 34-latka próbowała wyjaśnić tę pomyłkę, Toth podeszła do linii i po prostu zamazała ślad. Chinka postanowiła przerwać spotkanie. Doznała nawet ataku paniki (czytaj więcej >>>).
Na oficjalnym fanpage'u turnieju na Facebooku pojawiły się wyjaśnienia. Organizatorzy... stanęli w obronie Toth.
"To nie Amarissa zdecydowała, czy piłka była w korcie lub nie. To była decyzja sędziego liniowego, a potem sędziego głównego. Węgierska tenisistka pierwszy raz gra w turnieju WTA i mogła nie zachować się odpowiednio, ale nie zrobiła nic, co by można nazwać brakiem integracji. Chińczycy zmanipulowali świat za pomocą zmanipulowanego wideo" - napisali.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ma zaledwie 18 lat. Nowa gwiazda Realu już zachwyca!
Te słowa nie umknęły uwadze Magdy Linette. Polska tenisistka ostro skomentowała zachowanie osób odpowiedzialnych za turniej w Budapeszcie. Absolutnie się nie hamowała.
"To najgorsza odpowiedź od turnieju, jaką kiedykolwiek widziałam" - napisała na Twitterze.
Na skandal zareagowała też WTA.
"WTA ma zerową tolerancję dla rasizmu w jakiejkolwiek formie i kontekście. Niefortunny incydent, który miał miejsce podczas turnieju na Węgrzech, a także pojawiające się kolejne posty, są analizowane i zostaną rozwiązane" - czytamy w komunikacie.
Czytaj także:
> Zmiany w rankingu WTA. Świetne wieści
> Polacy wracają na kort. Sprawdź, kiedy Świątek i Hurkacz zagrają kolejne turnieje