Już podczas wielkoszlemowego Wimbledonu Aryna Sabalenka była o krok od wyprzedzenia Igi Świątek w światowym rankingu WTA. Potrzebowała do tego miejsca w finale imprezy, jednak w półfinale nie udało jej się pokonać Ons Jabeur. Tym samym Tunezyjka pomogła naszej tenisistce pozostać na szczycie.
Kolejny rozdział tej rywalizacji miał miejsce w turnieju WTA 1000 w Montrealu. Tam jednak Polka miała znacznie łatwiejsze zadanie. Musiała wygrać jedynie dwa mecze, by być pewna utrzymania pierwszej lokaty.
Z uwagi na najwyższe rozstawienie, zmagania w Kanadzie 22-latka rozpoczęła od drugiej rundy. W niej okazała się lepsza od Karoliny Pliskovej, zwyciężając 7:6(6), 6:2. Następnie przyszło jej się mierzyć z kolejną Czeszką Karoliną Muchovą.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co oni wymyślili?! Zobacz, co robią ci koszykarze
Przed tym pojedynkiem jasne było, że triumf nad finalistką Rolanda Garrosa 2023 pozwoli Świątek na utrzymanie pozycji w rankingu. Ostatecznie po trzysetowej rywalizacji tenisistka z Raszyna wygrała 6:1, 4:6, 6:4.
Tym samym spełnił się drugi scenariusz na ten turniej, o którym pisaliśmy TUTAJ. Ćwierćfinał w Montrealu oznacza, że Białorusinka w tym tygodniu na pewno nie wyprzedzi swojej młodszej rywalki. Nawet jej ewentualny triumf nie będzie miał kompletnie żadnego znaczenia.
O półfinał Świątek powalczy z Danielle Collins. W przypadku zwycięstwa jej kolejną rywalką będzie ponownie Amerykanka, a mianowicie Jessica Pegula lub Coco Gauff. W finale natomiast może zmierzyć się właśnie z Sabalenką czy też Kazaszką Jeleną Rybakiną.