Postawił na ojca, którego potem odsunął. Rywal Hurkacza to egoista?

Getty Images / Mike Hewitt / Na zdjęciu: Stefanos Tsitsipas
Getty Images / Mike Hewitt / Na zdjęciu: Stefanos Tsitsipas

- Czasami napięcie rośnie, gdy dwóch trenerów ma różne opinie na ten sam temat - powiedział Stefanos Tsitsipas po tym, jak odsunął ze sztabu Marka Philippoussisa. Potem jednak nagle wrócił do niego. Grek jest kolejnym rywalem Hurkacza w Cincinnati.

Czas na dziesiąty rozdział polsko-greckiego pojedynku. W walce o ćwierćfinał turnieju ATP 1000 w Cincinnati zmierzą się ze sobą Hubert Hurkacz oraz Stefanos Tsitsipas.

Polak ma za sobą dwa trzysetowe boje. W pierwszej rundzie pokonał Thanasiego Kokkinakisa 7:6(2), 3:6, 7:6(1). W drugiej wyrzucił z dalszej rywalizacji obrońcę tytułu Bornę Coricia, wygrywając 5:7, 6:3, 6:3. Z kolei Grek na start zmagań w Cincinnati miał wolny los dzięki pozycji w rankingu. Następnie po dwóch tie breakach pokonał Bena Sheltona.

Bilans spotkań Hurkacza z Tsitsipasem jest bardzo negatywny dla naszego tenisisty, który wygrał zaledwie dwa z dziewięciu ich meczów. Panowie jednak jeszcze w tym roku nie grali, a w dwóch ostatnich sezonach mierzyli się tylko trzykrotnie. Wrocławianin był lepszy od przeciwnika m.in. podczas turnieju w Miami, który ostatecznie wygrał.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co oni wymyślili?! Zobacz, co robią ci koszykarze

Nerwowa atmosfera w zespole

Stefanos Tsitsipas od początku kariery trenuje pod okiem ojca Apostolosa. Razem osiągnęli choćby dwa finały turniejów wielkoszlemowych (Roland Garros 2021 i Australian Open 2023) czy niespodziewanie wygrali prestiżowe Nitto ATP Finals cztery lata temu.

W grze utalentowanego Greka wciąż jednak czegoś brakuje. Kibice i eksperci od miesięcy mówili o tym, że "Stefowi" nie pomaga atmosfera w boksie. Czasem bowiem podczas jego meczów na trybunach zasiadali i ojciec, i matka Julia. Wtedy bywało nerwowo. Bardzo nerwowo.

Zresztą sam Apostolos potrafi generować ogromne napięcie. Znany jest z nieustannie posyłanych w stronę syna komentarzy. 25-latek nic z tym jednak nie robił. Do jego sztabu w ubiegłym sezonie dołączył Mark Philippoussis, który miał wnieść świeżość do teamu. W maju tego roku Stefanos zaskoczył media informacją, że rezygnuje z pomocy byłego tenisisty.

- Nigdy nie jest łatwo mieć dwóch trenerów na korcie. Wiem, że są tu po to, aby zapewnić mi wszystko, co tylko mogą - napisał na Instagramie obecnie czwarty tenisista świata.

- Czasami jednak napięcie rośnie, gdy dwóch szkoleniowców ma różne opinie na ten sam temat. Jestem na takim etapie kariery, kiedy potrzebuję jednego trenera, który będzie podawał wszystkie informacje, analizy. Mniej znaczy więcej - kontynuował.

Tajemnicze odsunięcie ojca

Nagle pojawiły się plotki, które sugerowały, że Apostolos Tsitsipas nie będzie już głównym trenerem syna, a tę funkcję przejmie... Mark Philippoussis. Po wygranym niedawno turnieju ATP 250 w Los Cabos zawodnik potwierdził informację o zmianach w jego sztabie szkoleniowym.

- Dałem tacie trochę czasu wolnego. Robię to dla jego dobra, bo nie odpoczywał, odkąd skończyłem 12 lat - przyznał Stefanos Tsitsipas.

- Czasem zdrowo jest zrobić sobie przerwę, zredukować stres, odzyskać spokój. Rodzice podchodzą do wielu spraw emocjonalnie, a ja to rozumiem. Kocham mojego ojca i nadal chcę, by był częścią podróży, którą razem zaczęliśmy. On nigdzie się nie wybiera, wciąż będzie podążał naszą wspólną ścieżką - dodał.

"Stef" podczas konferencji prasowej przed turniejem w Toronto odniósł się do nowego etapu kariery.

- Czas odkryć nowe rzeczy. Mój umysł jest otwarty i chcę uczyć się jak najwięcej. Pragnę zmaksymalizować mój potencjał i osiągnięcia. Do tej pory czasem czułem, że stoję w miejscu - zdradził.

- Mark nie zastąpi mojego taty, ale sam jest rodzicem. Jego różne doświadczenia mogą pomóc mi lepiej zrozumieć pewne sytuacje na korcie i poza nim. To wspaniały człowiek. Już zrobił dla mnie naprawdę dużo. Nawet, jeśli nie był widoczny, mogłem zawsze na niego liczyć i porozmawiać z nim prywatnie, za zamkniętymi drzwiami - stwierdził.

Skupia się na sobie

Przyszły rywal Huberta Hurkacza nie zawiązuje bliskich przyjaźni z kolegami z pracy. Znany jest z indywidualizmu i skupieniu na indywidualnej ścieżce kariery. Czasem padają nawet komentarze, że Grek to egoista. Taką tezę mogą jednak zweryfikować tylko osoby, które znają go prywatnie, a nie z opowieści kibiców czy innych zawodników.

O jego życiu prywatnym w ostatnim czasie dużo się mówiło. Powód jest prosty. Stefanos Tsitsipas związał się z hiszpańską tenisistką Paulą Badosą. Para chętnie dzieli się wspólnie spędzonymi chwilami w mediach społecznościowych.

fot. Instagram Pauli Badosy i Stefanosa Tsitsipasa (@tsitsidosa)
fot. Instagram Pauli Badosy i Stefanosa Tsitsipasa (@tsitsidosa)

Mecz Hurkacz - Tsitsipas zaplanowano jako drugi na korcie centralnym od godz. 17:00 (po spotkaniu Vondrousova - Stephens) Wiadomo też, że nawet jeśli panie szybciej zakończą swoje starcie, to panowie i tak będą musieli zaczekać do godziny 19:00 czasu polskiego. Relację tekstową na żywo z tego pojedynku przeprowadzi portal WP SportoweFakty.

Czytaj także:
Rywal Hurkacza wściekł się podczas meczu. Sędzia nie mógł uwierzyć
Stracili seta, a potem dali koncert. Hurkacz i Pavić lepsi od mistrzów Australian Open

Komentarze (1)
avatar
Ania Wolanowska
17.08.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Stefanos jest teraz zajęty Badosią, to Hubert powinien to wykorzystać :D ;)