Już w poniedziałek rozpocznie się wielkoszlemowy US Open. Tytułu w Nowym Jorku będzie broniła Iga Świątek.
Wiadomo już, że Polka pozostanie liderką rankingu WTA do końca turnieju i dobije do 75 tygodni na tronie światowego tenisa. Jednak w zależności od wyników w Nowym Jorku może stracić koronę na rzecz Aryny Sabalenki.
Sprawa jest banalnie prosta. Pierwsze miejsce w światowym tenisie po ostatnim w tym roku turnieju wielkoszlemowym będzie zajmowała ta tenisistka, która w Nowym Jorku dojdzie dalej. Jeśli Polka i Białorusinka odpadną w tej samej rundzie, to minimalnie z przodu będzie Sabalenka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sabalenka wystartowała. "Szczególne miejsce w moim sercu"
Obecna numer 2 światowego rankingu została o to zapytana na konferencji prasowej. Odpowiedź była jasna.
- Nie muszę (rankingu - przyp. red) odsuwać na bok, bo to nie jest rzecz, o której myślę podczas turnieju czy następnych spotkań. Wiem, że miałam i wciąż mam okazję na to, by zostać numerem 1, ale nadal nam wiele do zrobienia. Koncentruję się bardziej na sobie niż na rankingu - wyjaśniła Sabalenka na konferencji prasowej.
- Wiem, że jeśli zaprezentuję swój najlepszy tenis i dam z siebie wszystko, to jestem w stanie to zrobić. Próbuję kłaść akcent bardziej na sobie, na własnej grze - dodała.
Czytaj więcej:
Doskonałe wieści dla polskich fanów. Znamy godzinę meczu Igi Świątek na US Open