Jest jedną z głównych faworytek gospodarzy do końcowego triumfu w US Open. Tymczasem Coco Gauff już w pierwszej rundzie miała duże problemy.
Starcie z Laurą Siegemund wygrała ostatecznie 3:6, 6:2, 6:4, a spotkanie trwało niemal trzy godziny. Przedłużało się też m.in. przez reprezentantkę Niemiec oraz... rozmowy z sędzią meczu.
Gauff w trzecim secie była poirytowana nie tylko faktem, że od prowadzenia 5:1 straciła trzy kolejne punkty, ale też tym, jak rywalka wybijała ją z rytmu gry.
- Ona nigdy nie jest gotowa, kiedy serwuję. Przekroczyła czas aż cztery razy. Tylko raz ją za to ukarałaś. W jaki sposób to jest sprawiedliwe? - rzuciła w rozmowie z sędzią.
Na to wszystko natychmiast zareagowała publiczność, który wsparła swoją faworytkę. Z pretensjami Gauff zgodził się również m.in. komentator stacji ESPN, Patrick McEnroe. - Ma stuprocentową rację - przyznał.
Gauff dodała też, że wymiany nie trwały po 30 odbić, a czasami są to zaledwie 2-3, więc nie jest potrzeba tak długich przerw pomiędzy akcjami.
Z drugiej strony Siegemund również udała się na rozmowy. Jej zdaniem z kolei Gauff tak szybko zagrywała, że ona sama nie zdążyła nawet podczas gema podejść do ręcznika, żeby otrzeć się z potu. Tutaj kibice oczywiście zareagowali w zupełnie odmienny sposób i... wybuczeli Niemkę.
Niemka po przegranej chyba nie mogła pogodzić się z pracą sędzi. Po ostatniej piłce podeszła pod siatkę, pogratulowała zwycięstwa rywalce, a uścisku dłoni z prowadzącą zawody ... nie było. 35-latka totalnie ją zignorowała i poszła prosto do swojego boksu.
Zobacz także:
Była liderka rankingu wróciła do Nowego Jorku
Carlos Alcaraz nie zostawił wątpliwości. Hiszpan ostrzegł rywali
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sabalenka wystartowała. "Szczególne miejsce w moim sercu"