O kompromitacji władz kobiecej federacji nikt nie zapomni. Najlepsze tenisistki świata przez miesiące oczekiwały na oficjalną informację dotyczącej lokalizacji WTA Finals. Ten okres trwał aż do września, a przecież turniej rozpocznie się pod koniec października.
Żenująca historia niestety się powtórzyła. Już w zeszłym roku zawodniczki dowiedziały się o lokalizacji zmagań dla najskuteczniejszej ósemki sezonu dopiero we wrześniu. Wtedy tenisistki zagrały w Fort Worth w Teksasie.
- My, jako zawodniczki, nie możemy angażować się we wszystkie dyskusje. Po prostu czekam, co nam powie WTA. Z pewnością to dość niefortunne i denerwujące, że nie podjęto jeszcze żadnej decyzji - przyznała Iga Świątek na konferencji prasowej podczas US Open.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Małysz wspomina wielką wpadkę. Nauczyciele byli bezlitośni
Dla porównania - mężczyźni od początku roku wiedzą, że jedna z najważniejszych imprez w kalendarzu zostanie rozegrana w Turynie, gdzie ten turniej odbywa się od 2021 roku. Liderzy WTA obiecywali, że tym razem i oni przed sezonem podadzą tenisistkom lokalizację finałów. Oczywiście tak się nie stało.
Zamiast przełomu roku, jest 5 września. To dzień, w którym w końcu wiemy, gdzie odbędą się finały WTA. Komentator Canal+ Sport, Bartosz Ignacik poinformował, że zawody wieńczące sezon zostaną przeprowadzone w Meksyku.
Tenisistki rozegrają mecze w Cancun, na stadionie Plaza de Toros. Turniej rozpocznie się 29 października, a zakończy 5 listopada. W poprzednim roku WTA Finals wygrała Caroline Garcia. Francuzka najpewniej nie obroni tytułu, bo jest zbyt nisko w rankingu za sezon 2023.
Czytaj także:
Totalne zaskoczenie. Tak Sabalenka mówi o Idze po sensacyjnej porażce
Aryna Sabalenka zapytana o awans. Nagle parsknęła śmiechem