[tag=48999]
Iga Świątek[/tag] przez 75 tygodni była liderką rankingu WTA. Wspaniała seria jednak dobiegła końca po US Open. Polka odpadła w IV rundzie, Aryna Sabalenka przegrała dopiero w finale i to Białorusinka obecnie jest pierwszą rakietą świata.
Znowu zaczęły pojawiać się głosy, że sukcesy Świątek są efektem... szczęścia. A jej szczęście polega na tym, że dziś jest niewiele rywalek, potrafiących jej zagrozić. Od razu pojawiają się porównania do Agnieszki Radwańskiej.
"Isia" wygrała znacznie mniej, bo przyszło jej walczyć o tytuły z takimi gwiazdami, jak siostry Williams, Wiktoria Azarenka, czy Maria Szarapowa. Krótko i konkretnie skwitował ten fakt John McEnroe.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Tak spędzili miesiąc miodowy
- Tak, Aga mogła mieć trudniej. I co z tego? - rzucił legendarny Amerykanin w "Fakcie".
- To nie wina Igi, że Ashleigh Barty zakończyła karierę i nie musi rywalizować z Sereną. Fajnie jest sobie o tym pogadać, ale tak naprawdę to nie ma znaczenia. Równie dobrze można by powiedzieć, że np. Andy Murray wygrałby dziesięć Wielkich Szlemów, gdyby nie musiał rywalizować z Federerem, Nadalem i Djokoviciem. Albo że więcej wygrałby Borg, albo Agassi, albo ja sam - dodał siedmiokrotny zwycięzca turniejów wielkoszlemowych.
Fakty są takie, że nie wiadomo, jak Świątek poradziłaby sobie w erze Radwańskiej i odwrotnie. Kobiecy tenis bez przerwy się zmienia i każdej mistrzyni należy się szacunek.
Toni Nadal wskazał najlepszego tenisistę w historii. "Tytuły to potwierdzają" >>
Smutna rocznica dla Sabalenki. "Ból jest ten sam" >>