W drodze do pierwszego finału turnieju rangi ATP Challenger Maks Kaśnikowski pokonał rozstawionych tenisistów. W efekcie we włoskiej Ortisei rozpędził się i przystąpił do walki i historczy tytuł.
Po przeciwnej stronie siatki stanął Lukas Klein i to właśnie słowacki tenisista był faworytem tego pojedynku. Po blisko trzygodzinnym pojedynku Polak musiał uznać wyższość rywala - 7:6(4), 6:7(4), 6:7(8). Co ciekawe, każdy set zakończył się tie breakiem.
W premierowej odsłonie doszło do dwóch przełamań. Najpierw dokonał tego Klein, dzięki czemu prowadził w meczu 4:2. Momentalnie jednak zrewanżował się Kaśnikowski. W decydującym tie breaku również więcej krwi zachował Polak, który zwyciężył do 4.
ZOBACZ WIDEO: Medalistka olimpijska zachwyca w ciąży. Co za kreacja!
W II partii już na samym starcie przełamaniem popisał się Słowak, a w trzecim gemie nie wykorzystał żadnej z czterech okazji, by poprawić swój wynik. Gdy Klein serwował na zwycięstwo w secie, wówczas stratę odrobił nasz tenisista.
W drugim tie breaku doszło do mini przełamania na samym starcie (2:0). Tej małej przewagi Kaśnikowski nie był w stanie odrobić, przez co w Ortisei obejrzeliśmy jeszcze jedną partię.
Tym razem nie było w niej żadnego przełamania, a żaden z zawodników nie wypracował nawet break pointa. W taki sposób doszło do kolejnego tie breaka, który był istnym rollercoasterem.
Pierw to Klein prowadził 3-0, a później wiatr w żagle złapał nasz tenisista wiedząc, że nie ma nic do stracenia. Po odrobieniu straty był o krok od triumfu, ponieważ miał dwa meczbole (6:4). Po tym, jak Polak zdobył pięć punktów, serią czterech "oczek" z rzędu popisał się Słowak, który ostatecznie okazał się lepszy w całym meczu.
Lukas Klein (Słowacja) - Maks Kaśnikowski (Polska) 6:7(4), 7:6(4), 7:6(8)