Kibice tenisa szybko nie zasną. Oczy zwrócone na Sabalenkę

Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: Aryna Sabalenka
Getty Images / Clive Brunskill / Na zdjęciu: Aryna Sabalenka

Aryna Sabalenka ma za sobą dwa mecze w fazie grupowej. Z bilansem 1-1 jest pod ścianą, ponieważ musi pokonać Jelenę Rybakinę, by awansować do półfinału. Ewentualna porażka otworzy drogę Idze Świątek, by odzyskać pierwsze miejsce w rankingu WTA.

Przed rozpoczęciem kończącego sezon WTA Finals było jasne, że Aryna Sabalenka będzie bronić pierwszego miejsca w światowym rankingu WTA. Iga Świątek straciła je po słabszym występie w US Open, ale wciąż ma szansę, by odzyskać je jeszcze w 2023 roku.

Jednak nie wszystko zależy od naszej tenisistki. Karty rozdaje właśnie Białorusinka, bo jej udany występ sprawi, że Polka nie będzie miała nic do powiedzenia. Jednak teraz to Sabalenka jest w trudniejszej sytuacji.

Niespodziewana porażka

Imprezę w Cancun liderka światowego rankingu WTA rozpoczęła w wielkim stylu. W rywalizacji z Marią Sakkari straciła zaledwie jednego gema (6:0, 6:1) i wydawało się, że w fazie grupowej będzie wręcz nie do zatrzymania.

ZOBACZ WIDEO: Medalistka olimpijska zachwyca w ciąży. Co za kreacja!

Szczególnie, że jej drugą rywalką była Jessica Pegula. Amerykanka co prawda udanie zainaugurowała turniej, bo pokonała Jelenę Rybakinę 7:5, 6:2, jednak w pięciu spotkaniach z Białorusinką wygrała tylko raz, gdy zmierzył się ze sobą po raz pierwszy w karierze. Miało to miejsce w 2020 roku.

Ostatni raz do ich starcia doszło właśnie w zeszłorocznym WTA Finals. Wówczas Sabalenka triumfowała 6:3, 7:5. Stąd też 25-letnia tenisistka urodzona w Mińsku podeszła do rywalizacji z Pegulą jako faworytka. Nieoczekiwanie Amerykanka spisała się znacznie lepiej i udało jej się zwyciężyć 6:4, 6:3.

Liderka światowego rankingu WTA pod ścianą

Sytuacja w grupie Bacalar jest jasna i klarowna przed ostatnimi meczami. Pegula jest już pewna awansu do półfinału, natomiast Sakkari nie ma na to żadnych szans. Tym samym Amerykanka powalczy jedynie o to, by zakończyć rywalizację na pierwszym miejscu.

Tym samym wszystkie oczy w nocy z czwartku na piątek (2/3 listopada) będą zwrócone na pojedynek Sabalenki z Rybakiną. Jego zwyciężczyni zapewni sobie awans do półfinału, z kolei przegrana pojedzie do domu. Warto zaznaczyć też, że Kazaszka może jedynie zająć drugie miejsce w grupie, bo straciła seta z Greczynką.

W tym roku ma sposób na Sabalenkę

Obie tenisistki spotkały się ze sobą siedmiokrotnie. Bilans jest korzystny dla Białorusinki (4-3), ale należy przy tym także zaznaczyć, że jedna wygrana Rybakiny miała miejsce podczas pokazowego turnieju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

W samym 2023 roku Sabalenka trafiła na tę rywalkę trzy razy. W styczniu podczas Australian Open zwyciężyła 4:6, 6:3, 6:4. Natomiast w dwóch kolejnych pojedynkach Białorusinka nie znalazła sposobu na Kazaszkę.

Niecałe dwa miesiące później Rybakina triumfowała w Indian Wells 7:6(11), 6:4. A w ostatnim czasie, bo 6 października w Pekinie, Kazaszka pokonała liderkę światowego rankingu 7:5, 6:2.

Tym samym starcie to zapowiada się bardzo ciekawie i na pewno zmusi wielu fanów tenisa, by je śledzić. Nawet mimo tego, że w naszym kraju rozpocznie się na pewno nie przed godziną 00:30. W końcu porażka Sabalenki sprawi, że nie zobaczymy jej w półfinale. A to również będzie miało gigantyczny wpływ na ranking.

Porażka otworzy drogę Świątek

W światowym rankingu WTA Białorusinka ma 505 punktów przewagi nad naszą tenisistką. W przypadku, gdy Sabalenka przegra, zgarnie 125 "oczek".

Wówczas tenisistka z Mińska będzie miała 630 punktów więcej, ale straci szansę, by powiększyć swój dorobek w 2023 roku. To otworzy drogę Świątek, by powrócić na pierwsze miejsce.

Po meczu Białorusinki Polka rozegra jeszcze jedno spotkanie fazy grupowej. Co prawda z bilansem 2-0 nie ma zapewnionego awansu, ale tylko kataklizm może sprawić, że nie uda jej się zameldować w półfinale. Jeżeli w nocy z piątku na sobotę (3/4 listopada) pokona Ons Jabeur, przypieczętuje grę w kolejnej fazie turnieju, a także zainkasuje 250 punktów.

Wtedy 22-letnia tenisistka z Raszyna będzie tracić do Sabalenki tylko 380 punktów. I będzie musiała wygrać cały turniej w Cancun, by odebrać jej pierwsze miejsce. Wszystko z uwagi na to, że za awans do finału zgarnie 330 "oczek".

Jeżeli Świątek w WTA Finals nie przegra żadnego spotkania, łącznie na swoim koncie będzie mieć 9295 punktów. Tym samym to ona będzie na szczycie, wyprzedzając Sabalenkę o 370 "oczek".

Wygrana Sabalenki zmieni niewiele

Nawet jeżeli Białorusinka ogra Rybakinę w meczu o awans do półfinału, niewiele zmieni to w rankingu. Wówczas Sabalenka zgarnie o 125 "oczek" więcej, ale sam udział w kolejnej fazie nie gwarantuje żadnych dodatkowych punktów.

Punktowany jest dopiero awans do finału, a następnie ewentualny triumf. A bardzo prawdopodobnym scenariuszem jest to, że swoje mecze wygrają faworyzowane Pegula i Świątek. Wtedy Białorusinka w półfinale trafi na naszą tenisistkę i dojdzie do hitowego starcia, które będzie miało duży wpływ na ranking.

Należy przy tym zaznaczyć, że tylko końcowy triumf w WTA Finals może sprawić, że nasza tenisistka znów będzie liderką. I to w przypadku, gdy o tytuł nie przyjdzie jej rywalizować z Sabalenką.

Spotkanie Aryna Sabalenka - Jelena Rybakina zaplanowano jako drugie z kolei w czwartek, 2 listopada od godziny 23:00 naszego czasu. Mecz ten rozpocznie się, gdy rywalizacja Jessiki Peguli z Marią Sakkari dobiegnie końca.

Jakub Fordon, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty