Narkotyki ulubioną formą dopingu tenisistów

Doping w tenisie jako taki istnieje od lat 90-tych: wtedy władze zajęły się problemem. Pierwszy przypadek to Ignacio Truyol, ostatni ze znanych - Xavier Malisse. Jedynym recydywistą, którego odnajdujemy w krótkiej historii badań nad dopingiem w białym sporcie jest Mariano Puerta.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

Obliczony albo na rozgłos autobiografii przeciek ze wspomnień Agassiego, albo próba przedpremierowego poinformowania opinii publicznej o szokujących faktach z przeszłości, spowodował(a) na nowo otwarcie dyskusji o dopingu w tym sporcie indywidualnym, który oprócz wygimnastykowania i siły mięśni więcej zdaje się wymagać od techniki i przede wszystkim od głowy.

Czy wciąganie kokainy daje pozytywnego kopa także na korcie? Jakie działanie fizyczne, oprócz euforyzującego, ma metamfetamina? Rewelacje Agassiego tylko utwierdziły w przekonaniu, że to narkotyki są problemem w tenisie nie mniejszym niż anaboliki, sterydy, stymulanty i inne niedozwolone środki wspomagające.

Gdy w tym roku po raz kolejny udowodniono stosowanie kokainy Tomowi Boonenowi, belgijskiemu mistrzowi kolarskich klasyków, sprawa stała się cywilna - nie sportowa. Kokaina, która może człowieka we Flandrii wysłać na 5 lat do więzienia, jest uznawana w kolarstwie za narkotyk rekreacyjny. Czyli nie ma takiego działania, które spowoduje, że zawodnik stanie się lepszy od innych.

39-letni dziś Agassi sięgnął za namową kolegi po mało znaną u nas metamfetaminę, silną substancją psychoaktywną, co po latach tłumaczy stanem depresji i woła o zrozumienie. Oczywiście, był na szczycie, z którego spadł po kontuzji. Ale największym jego błędem wtedy było kłamstwo przed światowym związkiem.

Gdyby sprawa Agassiego wypłynęła w 1997 roku na światło dzienne, mielibyśmy do czynienia z wielką aferą. Czy byłaby to afera dopingowa? Czy narkotyki są dopingiem? Dla władz tenisowych tak. Uznawana za miękki narkotyk kokaina dwukrotnie w ostatnich latach była powodem dyskwalifikacji znanych twarzy: Martiny Hingis i Richarda Gasqueta.

Świnka morska

W tym roku na 8 miesięcy za obecność w organizmie drobin środka o nazwie methylhexaneamine zdyskwalifikowano Ivo Minářa. Przed zdyskwalifikowanymi w tym tygodniu w pierwszej instancji przez flamandzki trybunał na rok Belgami Malissem i Yaniną Wickmayer (nie wypełniła obowiązkowego formularza, nie wskazując miejsca swojego pobytu) to ostatni przypadek dopingu.

Pierwszym był ten madrytczyka Truyola, który nazwał się "świnką morską tenisa", argumentując, że Pete Sampras lub Agassi znajdując się w jego sytuacji, nie zostaliby zdyskwalifikowani. A on sam miał kontuzję pleców: przyjął magnez, ale "dodatkowo" także sterydy anaboliczne, co kosztowało go rok poza kortem.

Mats Wilander jest pierwszą znaną postacią z listy dopingowej, choć znów trzeba się zastanawiać czy kokaina to doping. W 1997 roku razem z partnerem deblowym Karelem Nováčkiem zostali zdyskwalifikowani na trzy miesiące za test sprzed dwóch lat, ale to nie miało już wtedy znaczenia, bo szwedzka była rakieta nr 1 na świecie zdążył skończyć z zawodowym sportem.

Niedługo trzeba było czekać na wielkie nazwisko będące jednak w momencie dopingowej denuncjacji na topie. To Petr Korda, mistrz Australian Open z 1998 roku, po kilku miesiącach już zawodnik zdyskwalifikowany (popularny wtedy nandrolon), a wkrótce tenisowy emeryt. Dziś jest trenerem Radka Štěpánka, pierwszej rakiety Czechów.

Argentyńska lawina

Pod koniec 1999 roku powstała Światowa Agencja Antydopingowa (WADA). Od tej pory w Lozannie, a potem w Montrealu, przewinęły się stosy spraw: szokujących i mało dla sportowego świata ważnych. W tenisie także wypłynęły kolejne przypadki, głównie argentyńskie, niedozwolonego wspomagania: Juan Ignacio Chela, który po 3 miesiącach dyskwalifikacji (metylotestosteron) wygrał w 2001 roku challenger w Szczecinie; przyszły mistrz Roland Garros Guillermo Coria (7 miesięcy w 2001, nandrolon); Guillermo Cañas (15 miesięcy w 2005 za diuretyk hydrochlorothiazidu); Mariano Hood (rok w 2005) oraz ich rodak Mariano Puerta.

Ten ostatni za sterydy anaboliczne został w 2003 roku wysłany na 9 miesięcy dyskwalifikacji, po czym dwa lata potem po finale Roland Garros z Rafaelem Nadalem miał mieć znów pozytywny wynik testu, tym razem na obecność etylefryny. Wyrok: 8 lat, skrócony do dwóch przez Międzynarodowy Trybunał do Spraw Sportu. A tenis wciąż jest sportem numer dwa w Argentynie.

Gdy okazało się, że podczas Roland Garros 2005 16-letnia ówczas Sesil Karatantczewa była na nadrolonie, przełamana została kolejna bariera: faszerowanych dopingiem dzieci, co na szczęście nie znalazło więcej znanych przypadków. Bo w ogóle przypadków mieliśmy także w ostatnich latach kilka: palących marihuanę Meksykanina Miguela Gallardo (2005) i Urugwajczyka Marcela Feldera (2007). Karol Beck, mistrz wrocławskiego challengera, w 2005 roku został złapany na stosowaniu clembuterolu i na kort nie wyszedł przez dwa lata.

Gdy Słowak wracał do rywalizacji, kokaina zakończyła (chyba na dobre) karierę Hingis, która żaliła się niedawno, że od czasu wpadki podczas Wimbledonu 2007 nie mogła startować nawet w amatorskich zawodach jeździeckich. Ten biały proszek zwany kokainą był przyczyną dyskwalifikacji na 3 miesiące w 2002 roku wciąż startującej (choć nie grała od ostatniego US Open) Hiszpanki Lourdes Domínguez. W ubiegłym sezonie narkotyk wykryto w organizmie Niemca Maximiliana Abela. Gasquet to sprawa najświeższa.

Na porost włosów

Nieobce są w tenisie, tak jak w innych dyscyplinach, dramatyczne, tudzież brzmiące bardzo naiwnie, wyjaśnienia samych zainteresowanych. Puerta po drugiej wpadce tłumaczył, że wypił przypadkowo substancję swojej małżonki, która przygotowała sobie rozpuszczony lek na redukcję objaw napięcia przedmiesiączkowego. Gasquet, była czołowa rakieta Francuzów, miał być w marcu w Miami takim wdzięcznym obiektem dla kobiet, że któraś po pocałunku zostawiła "prezent" - drobiny kokainy. Hood natomiast stosował finasterid na porost włosów.

To wszystko tylko wykryte przypadki dopingu w tenisie. W 2004 roku John McEnroe zaszokował wywiadem, w którym przyznał, że przez sześć lat faszerowano go sterydami, które - jak mówił - były zbyt mocne nawet dla koni. Powtórzmy więc za trzykrotnym mistrzem Wimbledonu: ludzie powinni zwracać większą uwagę na to, co przyjmują.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×