Wtorkowe wydarzenia podczas ATP Finals przyjęły zaskakujący obrót. Stefanos Tsitsipas po zaledwie 17 minutach poddał mecz drugiej kolejki rywalizacji w Grupie Zielonej z Holgerem Rune. To spowodowało, że organizatorzy musieli znaleźć sposób, aby zapewnić emocje kibicom i wypełnić ramówkę telewizyjną.
Zdecydowali się na oryginalne rozwiązanie - na korcie pojawili się Hubert Hurkacz i Taylor Fritz, a więc pierwszy i drugi rezerwowy turnieju, którzy rozegrali nieoficjalny mecz. Skrócony do jednego seta pojedynek zakończył się zwycięstwem Polaka 6:3.
Spotkanie, którego stawką nie były ani punkty do rankingu, ani pieniądze, od początku miało rozrywkowy charakter. Hurkacz może chciałby zagrać na poważnie, ale po drugiej siatki miał nie w pełni dysponowanego rywala. Fritz przyjechał do Turynu z niezaleczoną kontuzją mięśni brzucha i we wtorek miał kłopoty z poruszaniem się po korcie i serwowaniem.
Wobec tego Hurkacz robił swoje. Polak pewnie utrzymywał własne podania i starał się też zabawić sfrustrowaną publiczność, która często reagowała gwizdami na wydarzenia na placu gry. W czwartym gemie wrocławianin przełamał przeciwnika i to było decydującym momentem meczu.
To pokazowe spotkanie nie zostanie wliczone do turniejowych statystyk. Ale Hurkacz ma dużą szansę, by odbyć oficjalny mecz w imprezie. Jeśli Tsitsipas w czwartek nie będzie w stanie zmierzyć się z Novakiem Djokoviciem, jego miejsce zajmie właśnie Polak.
ATP Finals, Turyn (Włochy)
Tour Finals, kort twardy w hali, pula nagród 15 mln dolarów
wtorek, 14 listopada
Mecz pokazowy:
Hubert Hurkacz (Polska) - Taylor Fritz (USA) 6:3
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: na instagramie obserwują ją tysiące. Tak trenuje dziennikarka Polsatu