"Mała śmierć" Santoro

Jakie uczucia towarzyszyły Fabrice'owi Santoro, gdy w niedzielę kwadrans po godz. 16 wymieniał się koszulkami z Jamesem Blake'iem po meczu, który zakończył jego karierę singlisty? - Żal i ulga - mówi legendarny już Francuz, zawodnik o stylu niepodrabialnym.

W tym artykule dowiesz się o:

Premierowy mecz w zawodowym cyklu rozegrał w 1988 roku w challengerze w Cherbourgu. Mats Wilander był liderem światowego rankingu, a na świat przychodziła Tatiana Golovin, niedoszła gwiazda francuskiego tenisa. - Gdy patrzę wstecz, wydaje mi się, że to wszystko zostało zaplanowane. 30 lat życia, 30 lat poświęcone tenisowi, ale także 30 lat, które upłynęły bardzo szybko - mówi dziennikowi L'Équipe.

Santoro stał się prawdziwym pasjonatem białego sportu. - A jak nim jesteś, nie liczysz godzin spędzonych na treningu, w podróży. Robisz wszystko naturalnie - tłumaczy. A przez 21 lat grał średnio 25 turniejów w sezonie. - To musi być jakieś 525 turniejów. A przegrałem 519 razy, czyli dużo - uśmiecha się triumfator Pucharu Davisa, sześciu turniejów singlowych i 24 deblowych.

Po zejściu ze sceny nie czuje smutku. - To raczej pewien rodzaj ulgi. Przez ostatnie miesiące bardziej się męczyłem i trudno było mi spełniać moje limity. Dziś cieszę się, że mogę zacząć nowe życie, normalne życie - przyznaje po "małej śmierci", jak nazywają odejście od sportu Francuzi. Czego będzie mu brakowało? - Adrenaliny, kontaktów z prasą, występów publicznych i niepewności w tej profesji.

Jest 54. zawodnikiem rankingu ATP. - W mojej opinii to idealne zakończenie - mówi. - Tak, czuję żal, nawet jeżeli wiedziałem, że w końcu odejdę. Ale jestem zdrowy po 21 latach kariery. Wielu nie było tak szczęśliwych: musieli opuścić Tour z powodu niskiego poziomu lub kontuzji. W zawodowym sporcie są pewne fizyczne bariery, których przeskoczyć się nie da - wyjaśnia.

Czy odejdzie od tenisa? Twierdzi, że chce poznać inne aspekty tego sportu, ale na razie nie myśli o trenowaniu, bo to oznacza wyjazdy. Miał już propozycje od przedstawicieli mediów, ale nie zdecydował jeszcze o swojej przyszłości. Nie wyklucza jednak zajęcia niezwiązanego z tenisem. - Do Świąt Bożego Narodzenia jasno określę się ze swoim programem na rok 2010.

Oburęczny "Magik" (tak nazwał go Pete Sampras) zarobił w karierze prawie 10 mln dolarów, zagrał 913 meczów. We wtorek w parze z Sébastienem Grosjean wystąpią w Bercy w I rundzie gry podwójnej. W 1/8 finału ewentualnie czekają na nich Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg.

Komentarze (0)