Dwa pierwsze dni rywalizacji na United Cup już za nami. Na inaugurację Polska bez straty punktu ograła Brazylię. W niedzielę zarówno Biało-Czerwonych, jak ich rywali w fazie grupowej nie zobaczymy w akcji.
To oznacza, że mecze rozegrają potencjalni rywale Polaków w ćwierćfinale. Bo po tym zwycięstwie tylko kataklizm może sprawić, że nasza kadra nie uzyska awansu przynajmniej z drugiego miejsca w grupie.
W pierwszym niedzielnym spotkaniu Kanada zmierzy się z Chile. Wiemy już, że w akcji nie zobaczymy Felixa Augera-Aliassime'a. W jego miejsce desygnowany został Steven Diez i to on stoczy pojedynek z Nicolasem Jarry'm. Tym samym drugi z wymienionych zawodników będzie zdecydowanym faworytem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie mogła sobie tego odmówić. Miss Euro zrobiła show na plaży
Z kolei Leylah Fernandez nie powinna mieć problemów, by ograć Danielę Seguel. Wszystko wskazuje więc na to, że o końcowym wyniku zadecyduje tie break, w który ma już wystąpić lider Kanadyjczyków.
Następnie do rywalizacji przystąpią obrońcy tytułu, Amerykanie. Ich przeciwnikiem będzie Wielka Brytania. To oznacza, że najpierw obejrzymy ciekawy pojedynek Taylora Fritza z Cameronem Norrie'm.
Z kolei u kobiet Jessica Pegula będzie zdecydowaną faworytką w starciu z Katie Boulter. Wydaje się więc, że starcie mężczyzn zadecyduje o tym, czy mikst będzie miał jeszcze jakąkolwiek wagę.
Na koniec dnia w Australii Serbia zmierzy się z Chinami. A to oznacza, że na korcie ujrzymy samego Novaka Djokovicia. Ten nie powinien mieć żadnych problemów z ograniem Zhizhena Zhanga.
Później z kolei pierwszy mecz od czasu zawieszenia kariery rozegra Olga Danilović. Jednak nie będzie faworytką w rywalizacji z Qinwen Zheng, która na ten moment zajmuje 15. miejsce w światowym rankingu WTA. Możliwe więc, że w każdym pojedynku kluczowy okaże się mikst.
Przeczytaj także:
Iga Świątek wkroczyła do akcji
Hubert Hurkacz zażegnał kłopoty