Wielkimi krokami zbliża się wielkoszlemowy Australian Open, który jak co sezon odbywa się w pierwszym miesiącu nowego roku. Rozpoczęły się już nawet kwalifikacje, a w nich trzeba wygrać trzy mecze, by wywalczyć awans do głównej drabinki.
Wiadomo już, że nie zdoła dokonać tego Laurent Lokoli. Francuz w pierwszym meczu zmierzył się z Włochem Federico Gaio. O końcowym wyniku tego starcia zadecydował trzeci set, w którym pierwszy z wymienionych tenisistów skreczował, gdy przegrywał 2:3.
Lokoli przełamał rywala już na dzień dobry, ale po swoim serwisie stanął na środku kortu i zaczął się dziwnie zachowywać. Łapał się za ręce, kucał, by naprostować dłonie, ale brakowało mu na to sił. Zauważył to przeciwnik oraz sędzia, którzy ruszyli z pomocą, a tenisiści dostarczono krzesło.
ZOBACZ WIDEO: Jest w dziewiątym miesiącu ciąży. Zobacz, skąd "wrzuciła" nagranie
Po krótkim odpoczynku Francuz wrócił do gry. Jednak widać było, że ma problemy. W momencie, gdy przegrywał 2:3 krzyknął z bólu i odrzucił rakietę. Wówczas podjął decyzję o przedwczesnym zakończeniu spotkania. I nie ma się co mu dziwić, bo ledwo szedł, gdy zmierzał podziękować Gaio za grę.
"Witam wszystkich, dziękuje za życzliwe wiadomości. Moje ciało było spięte, nie mogłem się ruszyć, mimo że prowadziłem. Jestem rozczarowany, ale nie byłem w stanie dać z siebie więcej, na co było stać moje ciało. Na razie nie wiem, co się ze mną stało, dlaczego moje ciało się wyłączyło. Nie szukam wymówek, one mi nie pomogą, by iść do przodu" - brzmiały wpisy Lokoliego na platformie X.
Ostatecznie okazało się, że kłopoty zdrowotne 29-latka były spowodowane ogromnymi skurczami. Jednak sam tenisista był kompletnie zaskoczony tym, co go spotkało.
Przeczytaj także:
Tak nazwali Świątek. Australijczycy piszą o Polce