Awans w rankingu. Życiowy sukces Hurkacza

Getty Images / Daniel Pockett / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz
Getty Images / Daniel Pockett / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz

Hubert Hurkacz powalczy w środę o półfinał wielkoszlemowego Australian Open 2024. Tymczasem we wtorek polski tenisista otrzymał znakomitą nowinę. Po zakończeniu turnieju w Melbourne na pewno awansuje w rankingu ATP.

Rozstawiony z dziewiątym numerem Hubert Hurkacz może się pochwalić czterema wygranymi pojedynkami i premierowym ćwierćfinałem w Melbourne. Życiowy sukces w Australian Open przełoży się na pozycję zajmowaną przez wrocławianina w światowej klasyfikacji.

Już teraz pewne jest, że 29 stycznia 2024 roku, gdy ukaże się najnowszy ranking ATP, Polak będzie w nim zajmował najwyższą lokatę w karierze. Jest bowiem pewny awansu na co najmniej ósmą pozycję. Tak wysoko nie był jeszcze żaden nasz reprezentant.

Przed rozpoczęciem zawodów "Hubi" zajmował dziewiąte miejsce w klasyfikacji ATP. Gdy jednak okazało się, że punktów za zeszłoroczny finał nie obroni Grek Stefanos Tsitsipas, przed naszym tenisistą otworzyła się szansa na pobicie własnego rekordu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie jest żart. Tak trenują polscy skoczkowie

Po meczach IV rundy stało się jasne, że Hurkacz awansuje na co najmniej ósmą lokatę, jeśli we wtorek Taylor Fritz przegra z Novakiem Djokoviciem. Amerykanin nie sprostał w ćwierćfinale Serbowi (więcej tutaj), dzięki czemu Polak jest już pewny tego, że poprawi życiówkę.

Hurkacz może oczywiście awansować jeszcze wyżej. Wszystko zależy od jego postawy w Melbourne. W ćwierćfinale Australian Open 2024 zmierzy się w środę z Daniłem Miedwiediewem. Jeśli zwycięży Rosjanina, to wyprzedzi w rankingu ATP Duńczyka Holgera Rune i będzie co najmniej siódmy. Natomiast ewentualny triumf w całym turnieju może oznaczać nawet debiut w Top 5.

Pojedynek Hurkacza z Miedwiediewem zostanie rozegrany na Rod Laver Arena po godz. 3:30 czasu polskiego (więcej tutaj).

Czytaj także:
Pokonała Świątek. Pogratulował jej polski klub
Legenda w szoku po meczu Świątek. "Nie mogę sobie wyobrazić, jakie to uczucie"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty