Pokonał Djokovicia, lecz emocje go nie poniosą. "To wiele dla mnie znaczy, ale turniej jeszcze się nie skończył"

PAP/EPA / Mast Irham / Na zdjęciu: Jannik Sinner
PAP/EPA / Mast Irham / Na zdjęciu: Jannik Sinner

Jannik Sinner twardo stąpa po ziemi i nie da się ponieść emocjom po zwycięstwie z Novakiem Djokoviciem w półfinale Australian Open 2024. - To wiele dla mnie znaczy, ale turniej jeszcze się nie skończył - zastrzegł.

W piątek Jannik Sinner cieszył się z jednego z największych sukcesów w karierze. W półfinale Australian Open 2024 pokonał 6:1, 6:3, 6:7(6), 6:3 Novaka Djokovicia, 24-krotnego mistrza wielkoszlemowego i dziesięciokrotnego triumfatora turnieju w Melbourne, kończąc serię 33 z rzędu wygranych meczów przez Serba w Melbourne Park.

- To dotychczas moje największe osiągnięcie. Kiedy grasz z Novakiem, zawsze jest trudno. A mecze z nim w turniejach wielkoszlemowych to całkiem coś innego. Nie było łatwo, zwłaszcza po trzecim secie. Ale zachowałem pozytywne nastawienie i wszystko poszło dobrze - mówił podczas konferencji prasowej, cytowany przez puntodebreak.com.

Tenisista z San Candido w całym meczu nie musiał bronić żadnego break pointa. - Widziałem, że w dwóch pierwszych setach nie uderzał tak, jak zwykle, nie poruszał się optymalnie i był mniej skoncentrowany. Ale z drugiej strony on jest numerem jeden na świecie i, grając z nim, trzeba być gotowym, że wszystko się zmieni. On nie miał najlepszego dnia, ale ja i tak musiałem wykorzystać tę szansę - podkreślił.

Włoch był zadowolony, że właściwie zareagował po przegranym trzecim secie, w którym nie wykorzystał meczbola. - Nie było to łatwe. Byłem już blisko zwycięstwa, a moja droga się wydłużyła. Czwartego seta próbowałem rozpocząć w najlepszy możliwy sposób. Byłem skupiony na celu i na planie gry. Gdy w czwartej partii go przełamałem, było to pozytywne uczucie. Cieszę się, że dobrze zakończyłem ten mecz.

Sinner przyznał, że wiele nauczył się po meczach z Djokoviciem z listopada ubiegłego roku, kiedy czterokrotnie, w tym raz w deblu, zmierzył się z Serbem w ATP Finals oraz Pucharze Davisa i odniósł trzy zwycięstwa. - To był zaszczyt, bo żaden trening nie zastąpi meczu. Gdy widzisz, że jesteś w stanie pokonywać takiego przeciwnika, jest to bardzo dobrze uczucie.

22-latek w stonowany sposób celebrował piątkowe zwycięstwo, po którym awansował do pierwszego w karierze wielkoszlemowego finału. Dał do zrozumienia, że na większe świętowanie przyjdzie czas w niedzielę, kiedy w finale zmierzy się z Daniłem Miedwiediewem bądź z Alexandrem Zverevem.

- Pokonanie Djokovicia wiele dla mnie znaczy, ale turniej jeszcze się nie skończył. To był półfinał i wiedziałem, że po tym zwycięstwie nie wygrałem całego turnieju. W niedzielę jest finał i to będą inne emocje. Nie mogę się go doczekać i zobaczymy, co się wydarzy - powiedział.

2195 dni! Koniec nieprawdopodobnej passy Novaka Djokovicia

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie mogła sobie tego odmówić. Miss Euro zrobiła show na plaży

Komentarze (0)