Alexander Zverev przegrał niemal wygrany mecz z Daniłem Miedwiediewem w półfinale Australian Open 2024. Niemiec prowadził 2-0 w setach, w czwartej partii był o dwa punkty od zwycięstwa, ale ostatecznie uległ moskwianinowi 7:5, 6:3, 6:7(4), 6:7(5), 3:6. Nic dziwnego, że podczas konferencji prasowej był mocno przybity.
- Ten wynik jest dla mnie rozczarowujący, bo odkąd przyjechałem do Australii, grałem na wysokim poziomie. Najbardziej bolesne jest to, że nie zdołałem zakończyć meczu w tie breaku czwartego seta, gdy prowadziłem 5-4 - mówił, cytowany przez puntodebreak.com.
Spadek jakości w grze Zverev tłumaczył chorobą. To zaskakujące, bo podczas meczu nie sygnalizował żadnych problemów zdrowotnych. Również przed pojedynkiem nie pojawiły się jakiekolwiek informacje, by nie był w pełni dyspozycji.
- Po ćwierćfinale z Alcarazem zachorowałem. Miałem katar i lekką gorączkę, przez co nie mogłem się w pełni zregenerować. Pod koniec drugiego seta zacząłem tracić energię i od tego momentu już nie czułem się świeżo - wyjaśnił.
- Nie da się grać z Miedwiediewiem, jeśli nie jesteś w 100 proc., ponieważ to ktoś, kto nie oddaje ci nic za darmo i sprawia, że musisz pracować na każdy punkt. Od trzeciego seta nie byłem już tym samym tenisistą, jak wcześniej, kiedy uważałem się za znacznie lepszego od niego - stwierdził.
- To, że nie czułem się w 100 proc., jest frustrujące. Przez to straciłem szansę. Przegrałem przez aspekt fizyczny, a nie tenisowy. To rozczarowujące, ale muszę być dumny z tego, jak walczyłem, i zaakceptować, że są rzeczy, których nie da się kontrolować - dodał.
Koniec ery. Takiego finału Australian Open nie było od 19 lat
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie mogła sobie tego odmówić. Miss Euro zrobiła show na plaży