Od mocnego uderzenia nowy sezon rozpoczęła Coco Gauff. Okazała się bowiem najlepsza w turnieju WTA 250 w Auckland, gdzie była najwyżej rozstawiona. Następnie dotarła do półfinału Australian Open, co jest jej życiowym sukcesem, jeżeli chodzi o Wielkiego Szlema w Melbourne. Mimo porażki z Aryną Sabalenką wróciła na 3. miejsce w światowym rankingu WTA.
Po dłuższej przerwie Gauff, podobnie jak Iga Świątek, przystąpiła do rywalizacji w turnieju WTA 1000 w Dosze. Z uwagi na to, że nie zgłosiła się do niego Sabalenka, Amerykanka została rozstawiona z "dwójką". Dzięki temu w pierwszej rundzie otrzymała wolny los. Jej pierwszą przeciwniczką była Katerina Siniakova i Czeszka sprawiła sprawiła sensację, pokonując wyżej notowaną rywalkę 6:2, 6:4.
Już na dzień dobry Siniakova pokazała się z lepszej strony, bowiem od razu przełamała Gauff. Wydawało się jednak, że kwestią czasu będzie, kiedy faworytka tej rywalizacji wejdzie na odpowiednie obroty. Jednak w czwartym gemie nie udało jej się wykorzystać break pointa, a to zemściło się chwilę później.
ZOBACZ WIDEO: Rywal Hurkacza weźmie ślub. Ukochana powiedziała "tak"
Wówczas Czeszka wyszła na 4:1, ale momentalnie część strat odrobiła Amerykanka. Tyle tylko, że miała ogromne problemy przy własnym serwisie, wobec czego została przełamana po raz trzeci w pierwszym secie. Siniakova serwował po zwycięstwo na inaugurację i nie pozwolił rywalce zdobyć ani jednego punktu.
Mimo że Gauff niespodziewanie uległa w premierowej odsłonie, to II partię zaczęła z wysokiego "C". Wygrała bowiem cztery gemy z rzędu, notując przy tym dwa przełamania. Chyba nikt nie miał wówczas wątpliwości, że błyskawicznie uda jej się wyrównać stan pojedynku.
Trzecia rakieta świata serwowała, by prowadzić 5:0. Jednak ta sztuka jej się nie udała, bowiem Siniakova odrobiła część strat. Momentalnie jednak Gauff miała break pointy na 5:2, tyle, że nie wykorzystała żadnego z nich.
W siódmym gemie Czeszka po raz kolejny przełamała rywalkę, w dodatku do zera. Chwilę później mieliśmy już remis 4:4, mimo że to faworytka tego starcia miała zaraz kończyć seta. Tymczasem kryzys rozstawionej z "dwójką" tenisistki był aż nadto widoczny.
A rozpędzona Siniakova poszła za ciosem i nie miała zamiaru się zatrzymywać. W dziewiątym gemie ponownie wypracowała break pointa, którego wykorzystała już przy pierwszej okazji. Ze stanu 0:4 zrobiło się 5:4 i to Czeszka serwowała na zwycięstwo w meczu.
Gauff robiła co mogła, by do tego nie dopuścić. Jednak od stanu 30:30 punktowała tylko jej przeciwniczka, która po wypracowaniu piłki meczowej postawiła kropkę nad "i" w kolejnej wymianie. Tym samym wygrała szóstego (!) gema z rzędu i zamknęła spotkanie w dwóch partiach (6:2, 6:4).
Porażka rozstawionej z "dwójką" Amerykanki oznacza, że Świątek straciła najtrudniejszą przeciwniczkę na papierze. Dla Siniakovej zwycięstwo z Gauff to wielki wyczyn, bo do tej pory w sześciu bezpośrednich starciach ta sztuka udała jej się tylko raz, w dodatku podczas meczu Pucharu Billie Jean King.
Qatar TotalEnergies Open, Doha (Katar)
WTA 1000, kort twardy, pula nagród 3,211 mln dolarów
wtorek, 13 lutego
II runda gry pojedynczej:
Katerina Siniakova (Czechy) - Coco Gauff (USA, 2) 6:2, 6:4
Przeczytaj także:
Ależ będzie mecz. Świątek poznała rywalkę