Jannik Sinner po triumfie w Australian Open nie zwalnia tempa. W swoim pierwszym występie od czasu sukcesu w Melbourne, w turnieju ATP w Rotterdamie, znów okazał się najlepszy. Pokonał pięciu rywali, w tym w finale Alexa de Minaura (7:5, 6:4), i zdobył 12. w karierze tytuł w głównym cyklu.
- Wiedziałem, że to będzie wymagający mecz, bo Alex bardzo się poprawia. Dokonał zmian w swoim tenisie, które uczyniły go lepszym graczem - powiedział po finale, cytowany przez puntodebreak.com.
- Jestem dumny ze swojego występu w tym tygodniu. We wszystkich meczach wiedziałem, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach. I mam poczucie, że ciągle się rozwijam - dodał 22-latek z San Candido.
Sinner znów zapisał się w historii włoskiego tenisa. Po zwycięstwie w Rotterdamie awansuje na trzecie miejsce w rankingu ATP i zostanie pierwszym w dziejach reprezentantem swojego kraju, który znajdzie się w Top 3 klasyfikacji singlistów.
- Muszę przyznać, że trzeba ponieść wiele poświęceń, aby osiągnąć taki sukces. Ale najważniejsze, aby cieszyć się tym procesem. W moim otoczeniu są wspaniali profesjonaliści, którzy sprawiają, że moje codzienne życie jest fantastyczne. A to bardzo ważne, gdy trzeba spędzać tyle czasu na korcie czy w siłowni - podkreślił.
Po sukcesie w Rotterdamie Sinner wyjawił też, że w końcu będzie miał chwile, aby odetchnąć i znaleźć czas na spotkanie z członkami najbliższej rodziny, z którymi nie widział się od kilkunastu dni.
- Od razu jadę do San Candido, aby spotkać się z rodziną. Nie widziałem się z nią, odkąd wróciłem z Melbourne, bo musiałem zająć się pewnymi obowiązkami, a potem pojechałem trenować do Monte Carlo. Nie będę jeździł na nartach, za to odwiedzę moich dziadków - przedstawił najbliższe plany.
Niespodzianka w finale. Debiutant z tytułem
ZOBACZ WIDEO: Rywal Hurkacza weźmie ślub. Ukochana powiedziała "tak"