Wydawało się, że w półfinale turnieju w Dubaju wszystko układa się po myśli Igi Świątek. Polka po wyrównanym początku przełamała rywalkę i prowadziła 4:2. Widać było, że Anna Kalinska powoli traci impet, a liderka rankingu WTA zgodnie z przewidywaniami przejmuje kontrolę nad meczem.
Nic bardziej mylnego. To właśnie wtedy był punkt zwrotny meczu. Iga Świątek przy własnym gemie serwisowym zaczęła seryjnie się mylić. Do tego popełniła dwa podwójne błędy serwisowe. Przegrała gema przy własnym podaniu do zera i właśnie wtedy zaczęła się spirala złego.
Kalinska prezentowała solidny tenis, a raszynianka nie była w stanie znaleźć sposobu na coraz pewniejszą grę Rosjanki. Seryjnie popełniała błędy, nie potrafiła niczym zaskoczyć rywalki. Takie obrazki rzadko oglądamy u Świątek. Polka była bezradna i sensacyjnie przegrała seta 4:6.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie robiła tego od ponad dwóch lat. W końcu się przełamała!
Między kolejnymi partiami raszynianka poprosiła o przerwę, ale nic to nie zmieniło. Dalej oglądaliśmy tę nieskuteczną, popełniającą zdecydowanie zbyt wiele niewymuszonych błędów wersję Polki. Seta rozpoczęła od utraty serwisu i przegrywała już 0:2. W pewnym momencie z bezsilności rzuciła rakietą tak, że ta nie nadawała się już do dalszej gry. Sędzia aż musiała ukarać Świątek ostrzeżeniem.
Taki długi dołek to nie jest coś, do czego przywykliśmy, oglądając Igę. Straciła aż trzy własne serwisy po kolei, sześć gemów z rzędu. Później nie było wiele lepiej. Nasza tenisistka przegrywała w drugiej partii już 2:5 i 15:40. Wydawało się, że już nic z tego nie będzie.
Raszynianka włączyła jednak swoją najlepszą grę i obroniła dwie piłki meczowe. Kalinska była jakby przestraszona, że wypuściła życiową szansę i że druga taka się już w tym meczu nie nadarzy. Przegrała kolejne dwa gemy.
Było 4:5, serwowała Rosjanka. To jednak Polka miała break pointa. Przy stanie 40:30 dla naszej zawodniczki pojawiła się jednak największa piątkowa zmora 22-latki - błędy. Wyrzuciła piłkę przy znakomitej okazji. Cóż, 13:3 w niewymuszonych błędach z forhendu dla Igi nie wzięło się znikąd. Gdyby Polka ten punkt wygrała, to jestem przekonany, że mecz by najpewniej odwróciła. Tak się jednak niestety nie stało.
Czy sensacyjna porażka z kwalifikantką Anną Kalinską jest powodem do rozdzierania szat? Absolutnie nie. Liderka rankingu WTA była najlepszą tenisistką podczas arabskiej części kalendarza. Wygrała turniej w Dosze, a za sobą ma morderczy maraton siedmiu meczów w 11 dni. Ponadto Kalinska wygranymi nad Jeleną Ostapenko i Coco Gauff udowodniła, że ma wielki potencjał. Już niedługo może być zawodniczką z czołowej dziesiątki rankingu.
Turniej w Dubaju był zresztą pogromem faworytek, a Iga i tak ostała się w nim najdłużej. Aryna Sabalenka odpadła już przecież w drugiej rundzie. O zwycięstwo w turnieju sensacyjnie powalczą dwie zawodniczki nierozstawione: Anna Kalinska oraz Jasmine Paolini.
Świątek na kort powróci już w turnieju Indian Wells, który będzie rozgrywany w dniach 6-17 marca. Tam będzie walczyć o powtórzenie sukcesu z 2022 roku. Turnieje w Dosze i Dubaju pokazały, że ma wszystko, by to osiągnąć.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Finał nie dla Świątek. I tak zarobiła krocie w Dubaju