Świątek jedną z faworytek Indian Wells. "Zwiastun pozytywnych wydarzeń"

Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Iga Świątek

Iga Świątek rozpocznie turniej WTA 1000 w Indian Wells z nadzieją na kolejny triumf. - Jeżeli zagra na swoim dobrym poziomie, to jest wśród tych trzech najlepszych tenisistek na świecie - ocenił w rozmowie z WP SportoweFakty ekspert Marek Furjan.

Pierwszym etapem rywalizacji w "Sunshine Double" będzie turniej WTA 1000 w Indian Wells. W nocy polskiego czasu poznaliśmy turniejową drabinkę, w której zaprezentują się trzy nasze zawodniczki. Wcześniej o szansach Polek porozmawialiśmy z ekspertem Markiem Furjanem.

Największą nadzieją polskich kibiców będzie Iga Świątek. Polka ma za sobą udane starty w Dosze i Dubaju, które kończyła odpowiednio trzecim tytułem z rzędu i półfinałem. W meczu o finał drugiego turnieju przegrała z Anną Kalinską. - Iga mówiła po tym spotkaniu, że czuła się trochę zmęczona i nie mogła dać z siebie więcej. Ten mecz szczególnie odbiegał jakością od poprzednich spotkań na Bliskim Wschodzie. Dla mnie to też jest znak, jak trudny jest początek roku, bo mamy serię gigantycznych imprez o bardzo dużym prestiżu - ocenił ekspert.

- Generalnie te dwa turnieje w wykonaniu Igi to był dla mnie zwiastun pozytywnych wydarzeń. Szczególnie w kontekście punktu odniesienia, jakim była Australia, gdzie było pewne rozczarowanie i Iga trochę się męczyła - dodał.

ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła

Świątek z szansami na kolejny sukces. "Nie ma co ukrywać"

Teraz liderkę światowego rankingu czeka start w Indian Wells, skąd ma już bardzo dobre wspomnienia. Szanse na powtórzenie tego wyniku są realne. - Powinno być dobrze. Jak patrzę na Igę i resztę stawki, która powinna się liczyć, to Świątek wróciła do miejsca, w którym w ostatnich latach grywała bardzo skutecznie. Dwa lata temu wygrała turniej w Indian Wells, a w ubiegłym roku dotarła do półfinału. Ten półfinał był występem zupełnie innym, który trzeba krótko opisać. To był mecz, w którym odezwała się kontuzja żeber. Skończyło się na wysokiej porażce 2:6, 2:6 z Jeleną Rybakiną i późniejszym wycofaniu z turnieju w Miami. Różnica, która była w tym meczu między nimi, jest więc dosyć łatwa do uzasadnienia - stwierdził Furjan.

W tym sezonie, podobnie jak w poprzednich latach, Świątek podejdzie więc do rywalizacji jako jedna z głównych faworytek do końcowego triumfu. - W dwóch ostatnich latach Iga była tam bardzo skuteczna. To są dwa duże turnieje i jest szansa na wywalczenie sporej liczby punktów do rankingu. Iga chce grać do końca. Nie widzę specjalnie wielu tenisistek, które są w jakiejś niebotycznej formie. Sabalenka szybko odpadła w Dubaju, ale to tylko jeden turniej i mogło bardzo dużo się zmienić. Rybakina ma z kolei problemy z utrzymaniem wysokiej formy przez cały sezon - podsumował nasz rozmówca.

- Nie ma co ukrywać, że te najważniejsze tytuły z małymi wyjątkami trafiały w ręce trzech wymienionych tenisistek. Nie szukałbym niżej zawodniczek, które mogą zaskoczyć. Wiele będzie zależeć od dyspozycji Igi. Jeżeli zagra na swoim dobrym poziomie, to jest wśród tych trzech najlepszych tenisistek na świecie - dodał.

Fręch zaskoczy podczas Indian Wells? "Narracja się zmieniła"

Szansę na zanotowanie dobrego wyniku będzie miała również Magdalena Fręch, która od początku roku prezentuje solidną formę. - Początek sezonu jest dla niej świetny. Świadczą o tym między innymi zwycięstwo z Jekateriną Aleksandrową czy urwany set Rybakinie. Tam, gdzie leci, wygrywa mecze, co jest bardzo ważne. Przekłada się to na ranking, który po dwóch miesiącach bardzo się poprawił. Doszło tym samym do ciekawej sytuacji. Pierwszy raz dzieje się tak, że Fręch tenisowo i rankingowo jest zawodniczką, z którą wiążemy większe nadzieje w nadchodzących turniejach, niż z Magdą Linette - skwitował Furjan.

- Fręch jest teraz w świetnej dyspozycji, dużo lepiej serwuje, częściej gra agresywnie i urozmaica tym samym swój styl gry. To urozmaicenie było niezbędne, żeby zaznaczać swoją obecność w czołówce. Jest jedną z zawodniczek z czołowej „setki” rankingu, które wynikowo poczyniły największy postęp w ostatnich miesiącach. To już nie jest ta Magda, która w poprzednich sezonach w Indian Wells musiała bić się w eliminacjach. Mówiliśmy wtedy, że każdy wygrany mecz w głównej drabince będzie dla niej sukcesem. Teraz ta narracja się zmieniła i jest bardzo szeroka grupa tenisistek, które będą się Fręch obawiały. Jestem ciekaw tego występu, bo oczekiwania poszły do góry - rozwinął.

Linette w coraz trudniejszej sytuacji. „Powoli zapala się czerwona lampka”

Zupełnie inaczej wygląda z kolei sytuacja z Magdą Linette. - Po ubiegłorocznym półfinale w Melbourne mieliśmy nadzieję, że był to punkt zwrotny i może być więcej podobnych wyników w turniejach rangi WTA 500 i 1000. Stało się inaczej i ciekaw byłem, czy tegoroczne Australian Open i uwolnienie od myślenia o obronie punktów nie będzie kolejnym zwrotem. Poszliśmy dalej i tak się nie stało, a ostatnia przegrana Magdy z Nao Hibino bardzo mnie zaniepokoiła - stwierdził ekspert.

- Trudno jest mi powiedzieć coś pozytywnego. Przypominam sobie ubiegłoroczne "Sunshine Double", gdzie w Indian Wells Magdzie co prawda nie poszło, ale świetnie zagrała w Miami. Wygrała z Wiktorią Azarenką, stoczyła bardzo wyrównany bój na korcie centralnym z Jessicą Pegulą, więc to był dla niej niezły czas. W tym roku niewiele wskazuje na powtórkę. Od dłuższego czasu nie dostajemy sygnałów od Magdy, że powinniśmy liczyć na dobre wyniki. Był co prawda udany mecz z Beatriz Haddad Maią, gdzie zostawiła dużo serca i pokazała dobrą jakość. Brakuje jednak przełamania, bo powoli zapala się czerwona lampka. Jeżeli w najbliższych tygodniach nie będzie zwycięstw, może za jakiś czas zabraknąć jej w głównych drabinkach. Liczę więc na to, że chociaż w jednym z tych turniejów nastąpi eksplozja formy, bo Magda potrafi grać w tenisa - zakończył Furjan.

Seweryn Czernek, dziennikarz WP SportoweFakty 

Zobacz również:
Czas na Eisenhower Cup 2024. Świątek i Hurkacz znowu razem
Radość u Sabalenki. Autostrada do finału. I aż żal, co spotkało Igę

Źródło artykułu: WP SportoweFakty