Jasmine Paolini jest w czołówce najlepszych tenisistek świata. Pochodząca z Castelnuovo di Garfagnana zawodniczka zajmuje obecnie czternaste miejsce w rankingu WTA i prezentuje w ostatnim czasie naprawdę wysoką formę. Ponad trzy tygodnie temu wygrała turniej WTA w Dubaju.
Włoszka w Indian Wells nie poradziła sobie już tak dobrze - odpadła w 1/8 finału z Anastazją Potapową (1:2). Mimo wszystko cały czas ma dobry humor, a pokazuje to wywiad udzielony Żelisławowi Żyżyńskiemu ze stacji Canal Plus Sport.
Podczas rozmowy został poruszony temat korzeni Jasmine Paolini, która ma mamę Polkę. Z tego powodu w młodości odwiedzała babcię Barbarę, mieszkającą w Łodzi. Świetnie pamięta... babcine potrawy.
- Lubiłam pierogi i barszczyk. We Włoszech tego nie ma. Jak tam jestem, to próbuję, to co babcia gotuje dla mnie i przypomina mi się, jak byłam mała. (...) Lubiłam też sernik, który był bardzo dobry - powiedziała tenisistka płynnie w naszym języku.
Czternasta rakieta świata przyznała też, że z reprezentantkami Biało-Czerwonych stara się mówić właśnie po polsku. Ostatni raz miała szansę przetestować swoje umiejętności w sierpniu poprzedniego roku. Stoczyła wtedy bój z Magdaleną Fręch, który padł jej łupem.
- Trochę się wstydzę, bo nie pamiętam słów. Czasami chcę mówić po polsku i po angielsku mi wychodzi - podsumowała roześmiana Jasmine Paolini.
Zobacz też:
Hurkacz musi zmienić trenera? "Im szybciej skończymy go głaskać po główce, tym lepiej"
ZOBACZ WIDEO: Ten gol przejdzie do historii. Trudno uwierzyć, ale piłka... wpadła do siatki