Turniej rangi WTA 1000 w Madrycie jeszcze nigdy nie padł łupem Igi Świątek. Nasza tenisistka najbliżej końcowego triumfu była w zeszłym roku, kiedy to dotarła do finału. Wówczas jednak musiała uznać wyższość Białorusinki Aryny Sabalenki.
Tym samym obecny sezon jest kolejnym, w którym Polka walczy o końcowy triumf w stolicy Hiszpanii. Na ten moment zameldowała się w czwartej rundzie po tym, jak ograła Chinkę Xiyu Wang (6:1, 6:4) i Rumunkę Soranę Cirsteę (6:1, 6:1).
Obie tenisistki zmierzyły się ze sobą po raz czwarty, a także drugi w tym roku. Do tej pory liderka światowego rankingu WTA nigdy nie przegrała z tą rywalką i to się nie zmieniło. Co ciekawe, tak samo, jak w Dosze mecz zakończył się wynikiem 6:1, 6:1.
ZOBACZ WIDEO: 88-latek zadziwia. Ujawnił tajemnicę dot. swojego zdrowia
Świątek przyzwyczaiła już do fenomenalnych zagrań. Tych oczywiście nie brakowało w starciu z Cirsteą. O jednym z nich, które miało miejsce na początku spotkania pisaliśmy TUTAJ. W drugim secie Polka również zachwyciła publiczność.
Przy stanie 4:1 nasza tenisistka walczyła o kolejne przełamanie. Przy stanie 30:30 inicjatywę w wymianie miała Cirstea, która rozstawiała po kątach swoją rywalkę. Ta jednak dwukrotnie wyszła z trudnej sytuacji, a następnie wykorzystała nieudany smecz Rumunki. W efekcie to ona mogła cieszyć się ze zdobytego punktu, a później jeszcze gema.
Znakomita defensywa, a na końcu jeszcze zakończenie akcji wywołało spore poruszenie na trybunach. Kibice byli wniebowzięci tym, co zaprezentowała liderka światowego rankingu WTA. Teraz przed nią walka o awans do ćwierćfinału, do której dojdzie w poniedziałek (29 kwietnia).