8 - zaledwie tyle gemów straciła Iga Świątek w drodze do ćwierćfinału turnieju w Madrycie. Najwięcej, bo pięć, urwała jej w II rundzie Xiyu Wang. Później liderka światowego rankingu zdeklasowała Soranę Cirsteę oraz Sarę Sorribes.
Szybko stało się jasne, że z Beatriz Haddad Maią tak łatwo jej nie pójdzie. Brazylijka w pierwszym gemie przy własnym podaniu zdobyła pięć punktów z rzędu i zwyciężyła, choć było już 0:40.
Dwa razy Haddad Maia popisała się skrótem. Świątek miała czego żałować, bo była odpowiednio wcześnie przy piłce, ale w obu przypadkach zagrała w aut. Pojawiało się nieco niepewności w jej grze - w trzecim gemie przytrafił jej się nawet podwójny błąd serwisowy.
ZOBACZ WIDEO: 88-latek zadziwia. Ujawnił tajemnicę dot. swojego zdrowia
Później dość łatwo Świątek wyszła na prowadzenie 4:1 i wydawało się, że domknięcie tej partii będzie tylko formalnością. Rozstawiona z numerem 11 przeciwniczka nie zamierzała jednak tego ułatwiać. Pokazywała efektowne zagrania, a po każdej udanej piłce głośno eksponowała swoją radość.
Świątek miała problemy przy własnym podaniu - w trzech gemach z rzędu przegrywała 30:40 i za trzecim razem nie udało jej się już wyjść z opresji. Haddad Maia szybko to wykorzystała, a niedługo później doprowadziła do stanu 4:4. Jej postawa na korcie mogła imponować.
Z biegiem czasu rosła liczba niewymuszonych błędów u Igi Świątek. Brazylijka natomiast zyskiwała coraz więcej pewności siebie. W efekcie miała dwa break pointy na 5:4. Wykorzystała drugiego z nich, a następnie zwyciężyła w secie.
Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego zeszła do szatni w przerwie i na kort wróciła odmieniona. Od razu niemal rzuciła się na rywalkę. Przyniosło to pożądany dla Świątek efekt - w krótkim czasie wyszła na prowadzenie 3:0. To była najlepsza odpowiedź na to, co wydarzyło się w pierwszej partii.
Polka zaczęła ponownie przejmować inicjatywę, a najlepszym dowodem była akcja z czwartego gema przy stanie 15-15 i podaniu rywalki. Obie rozegrały wtedy długą wymianę, zwieńczoną efektownym winnerem Świątek. Na jej twarzy widać było dużą determinację.
Druga partia spotkania z Haddad Maią zaczęła przypominać tę z meczu z Sarą Sorribes. Świątek wygrywała punkty seryjnie i w pewnym momencie było już pod tym względem 15-4. Polka kroczyła od zwycięstwa do zwycięstwa i bardzo możliwa stała się wygrana 6:0. W końcu udało się jej tego dokonać, choć potrzebowała do tego trzech piłek setowych. Tym razem to Brazylijka udała się na przerwie do szatni.
Jednak w jej przypadku ta zagrywka nie była tak skuteczna. Już na starcie kolejnej odsłony meczu nasza tenisistka była w stanie przełamać swoją rywalkę po doskonałej akcji w jej wykonaniu. A rywalka mogła pluć sobie w brodę, bo od stanu 40:15 przegrała cztery punkty z rzędu.
Haddad Maia była w stanie momentalnie odrobić stratę. Ale na niewiele się to zdało w momencie, gdy zawodziła jej gry przy własnym podaniu. W efekcie tego dała się zdominować i po raz kolejny musiała gonić.
Tym razem przy serwisie Polki Brazylijka nie była już skuteczna. A gdyby tego było mało, to chwilę później musiała bronić break pointa, by nie przegrywać 1:5. Ostatecznie podanie utrzymała, ale to samo udało się jej przeciwniczce, która dzięki temu prowadziła 5:2.
W kolejnym gemie Haddad Maia musiała walczyć o pozostanie w grze. I ta sztuka jej się nie udała, ponieważ przy pierwszej piłce meczowej popisała się nieudanym zagraniem. A to sprawiło, że spotkanie dobiegło końca po dwóch godzinach i 30 minutach.
Mutua Madrid Open, Madryt (Hiszpania)
WTA 1000, kort ziemny, pula nagród 7,679 mln euro
wtorek, 30 kwietnia
ćwierćfinał gry pojedynczej:
Iga Świątek (Polska, 1) - Beatriz Haddad Maia (Brazylia, 11) 4:6, 6:0, 6:2
Program i wyniki turnieju kobiet
Czytaj także:
- Doping, złamania, operacje. Oto nadchodząca rywalka Świątek
- Na to stać tylko wybitnych sportowców. Zobacz co zrobił Nadal [WIDEO]