Andriej Rublow przystąpił do turnieju ATP Masters 1000 w Madrycie, notując serię czterech porażek z rzędu. W stolicy Hiszpanii moskwianin odwrócił kartę - wygrał sześć meczów, w tym w finale z Felixem Augerem-Aliassime'em (4:6, 7:5, 7:5), i zdobył prestiżowy tytuł.
- Myślę, że wzloty i upadki są normalne. Dobrze rozpocząłem ten rok, a potem miałem kilka tygodni, kiedy nie mogłem wygrać meczu. Każdy tenisista przechodzi przez takie momenty, więc koncentrowałem się na pracy. Teraz może wydawać się, że okres gry na mączce jest dla mnie dobry, mimo że w dwóch poprzednich turniejach odpadłem po pierwszym pojedynku - mówił podczas konferencji prasowej, cytowany przez puntodebreak.com.
26-latek z Moskwy wyjawił, że podczas półtora tygodnia w Madrycie walczył nie tylko z rywalami, ale i z własnym organizmem. - Dostałem zastrzyk znieczulający, bo spuchła mi stopa i zrobiła się dwa razy większa. W takiej sytuacji nie możesz włożyć buta - powiedział.
- Do tego jestem chory i w poniedziałek udam się do szpitala na badania - kontynuował. - Naprawdę nie wiem, co się dzieje, bo to trwa od ośmiu-dziewięciu dni i nie mam żadnej poprawy, więc to nie jest normalne. Pierwszy raz w życiu czuję się tak źle. Boli mnie gardło i głowa, nie mogę przełykać ani jeść.
Mimo złego samopoczucia moskwianin czuł dumę z wywalczenia drugiego w karierze tytułu rangi ATP Masters 1000. - Jestem zadowolony z tego, jak spisałem się we wszystkich meczach. Myślę, że pokazałem tenis na świetnym poziomie - podkreślił.
- Teraz najważniejsze dla mnie jest to, żeby się dobrze zregenerować i spróbować być w pełni przygotowanym do turnieju w Rzymie - dodał.
Gigantyczny zarobek. Rosjanin rozbił bank w Madrycie
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wyjątkowa impreza u Beckhamów. Wideo trafiło do sieci