Dawno Iga Świątek nie rozgrywała tak ciężkiego spotkania. Po raz ostatni wyrównaną batalię toczyła z Aryną Sabalenką w finale Mutua Madrid Open. Tam jednak stawką był tytuł. Gdyby przegrała, byłaby po prostu finalistką. Jednak w środę istniało ryzyko, że Polka z Rolandem Garrosem pożegna się już w II rundzie.
Ostatecznie liderka rankingu wyszła z nie lada opresji. Naomi Osaka, która powróciła po przerwie związanej z macierzyństwem, zaczęła grać na swoim poziomie, do którego przyzwyczaiła fanów. Japonka przegrała pierwszą partię w tie-breaku, ale w drugiej pozwoliła rywalce na ugranie zaledwie gema.
W trzecim secie prowadziła już 5:2. Miała piłkę meczową, zaczęły się w jej grę wkradać błędy, których wcześniej nie popełniała. Świątek do samego końca zachowała zimną krew i choć nie grała perfekcyjnie, w newralgicznych momentach wspięła się na wyżyny.
ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"
Polska tenisistka bardzo przeżyła to, co się wydarzyło. Po meczu nie cieszyła się mocno z wygranej, ale uścisnęła serdecznie Osakę. Kiedy zeszła z kortu, emocje wzięły górę. Kamery telewizyjne nagrały, co się stało ze Świątek. Obrończyni tytułu rozpłakała się.
Polka nie zna jeszcze swojej następnej rywalki. Będzie nią Marie Bouzkova albo Jana Fett. Warunki atmosferyczne nie pozwalają na planowe rozgrywanie spotkań.
Czytaj też:
Dwa sety w meczu Rybakiny. Sabalenka zagra z przyjaciółką
Ekspertka nie ma wątpliwości. "To wygrana Świątek, a nie porażka Osaki"