W poniedziałek Novak Djoković wyraźnie cierpiał na korcie Philippe'a Chatriera. Mimo tego po pięciosetowej batalii pokonał ostatecznie Argentyńczyka Francisco Cerundolo 6:1, 5:7, 3:6, 7:5, 6:3 i awansował do ćwierćfinału Rolanda Garrosa 2024 (więcej tutaj).
Na konferencji prasowej obrońca tytułu przyznał, że doznał urazu kolana. Już podczas meczu narzekał na nawierzchnię na głównej arenie i to, że nie była ona w trakcie spotkania odpowiednio pielęgnowana. Dał również do zrozumienia dziennikarzom, że nie wie, czy przystąpi do kolejnego pojedynku.
- Rozmawiałem z lekarzem o moim kolanie. Są dobre i złe wieści, zatem zobaczymy. Dobrą rzeczą podczas turniejów wielkoszlemowych jest to, że pomiędzy meczami jest dzień przerwy, co pomaga w regeneracji. Ale nie wiem, czy będę w stanie w środę wyjść na kort. Mam nadzieję - mówił (więcej tutaj).
ZOBACZ WIDEO: Skrytykowała sesję zdjęciową Agnieszki Radwańskiej. "Dużo wtedy płakałam"
We wtorek organizatorzy Rolanda Garrosa 2024 oficjalnie poinformowali, że Djoković wycofał się z dalszej rywalizacji w Paryżu z powodu kontuzji prawego kolana. Serb nie wyjdzie zatem do spotkania, które miał rozegrać w środę.
Tym samym jego ćwierćfinałowy przeciwnik, Norweg Casper Ruud, walkowerem awansował do półfinału międzynarodowych mistrzostw Francji. Zmierzy się w nim z lepszym z pary Alexander Zverev (Niemcy) - Alex de Minaur (Australia).
Rezygnacja Djokovicia oznacza również, że "Nole" straci w poniedziałek pierwsze miejsce w rankingu ATP. Nowym numerem jeden zostanie Jannik Sinner. Będzie pierwszym w historii Włochem, który wspiął się na sam szczyt światowej klasyfikacji.
Czytaj także:
Rosyjski talent na drodze Sabalenki. Największy sukces w karierze
Jelena Rybakina nie zwalnia tempa. Wyrównała rachunki z Ukrainką