Iga Świątek ma szansę na czwarty w karierze, a trzeci z rzędu triumf w wielkoszlemowym Rolandzie Garrosie. Obecnie nasza tenisistka może pochwalić się serią 19 wygranych spotkań z rzędu w stolicy Francji. Po tym, jak we wtorek (4 czerwca) pokonała Czeszkę Marketę Vondrousovą 6:0, 6:2 zameldowała się w półfinale.
Niewiele jednak brakowało, by zmagania w Paryżu sensacyjnie zakończyła w drugiej rundzie. Wielkie problemy sprawiła jej bowiem Japonka Naomi Osaka. W decydującej partii była liderka światowego rankingu WTA prowadziła nawet 5:2 i 30:0, a później wypracowała piłkę meczową. Ostatecznie nasza tenisistka zanotowała wielki powrót i zwyciężyła 7:6(1), 1:6, 7:5.
Po zakończonym spotkaniu na korcie przeprowadzony został wywiad ze zwyciężczynią. W nim Polka zaapelowała do publiczności, by zachowywali ciszę podczas wymian, co nie udawało im się w spotkaniu Świątek z Osaką. Jej słowa spotkały się nawet z reakcją organizatorów imprezy, a także były szeroko komentowane.
ZOBACZ WIDEO: Skrytykowała sesję zdjęciową Agnieszki Radwańskiej. "Dużo wtedy płakałam"
Głos w sprawie tych słów postanowił zabrać również Andy Roddick. Były legendarny tenisista doskonale wiedział, dlaczego Polka wygłosiła taki przekaz i postanowił dokładnie wytłumaczyć, czemu w tym sporcie jest to bardzo ważne.
- Jeśli zagranie jest mocne, jeśli jest niecentryczne, jeśli jest to slice, jeśli jest to skrót, a nie uderzenie, musimy być w stanie usłyszeć piłkę poza rakietą. Kiedy ktoś serwuje, mamy mniej niż pół sekundy na reakcję i pokonanie sześciu stóp w obie strony. Potrzebujemy każdego pojedynczego sygnału - wyjaśnił Amerykanin.
Stąd też nie ma się co dziwić, że Świątek zareagowała w taki, a nie inny sposób. Biorąc pod uwagę, że jest obecnie liderką światowego rankingu WTA, to należy do grona tych, którzy po odgłosie uderzenia rakiety doskonale wiedzą, co ich czeka.